środa, 26 marca 2014

Wiosenne szyjątka

Wczoraj dotarła do mnie paczka z zamówionymi u Ewuni szyjątkami. Poprosiłam ją u uszycie kilku wiosennych i świątecznych drobiazgów oraz prezentu dla chrześnicy Grzesia. Muszę przyznać, że Ewunia mnie znów zaskoczyła, bo w prezencie dostałam od niej przecudne i nigdy nie więdnące tulipanki i śliczną zawieszkę z ptaszkami a Mikołajek podusie - przytulankę, z którą dzielenie od rana chodzi pod pachą ;) Teraz pozostaje mi zrobić wiosenne porządki w domu i udekorować go tymi cudeńkami - już nie mogę się doczekać, ale ciągle się powstrzymuję, bo chciałabym umyć okna, a tu ta pogoda taka kapryśna. Znając moje szczęście to umyje okna a następnego dnia będzie tak lało, że nie będzie widać śladu po mojej pracy ;)
W sumie mam ochotę na takie "mega" porządki to lepiej ją jakoś wykorzystam ;) A tak wyglądają drobiazgi uszyte przez Ewę...






















I szczęśliwy właściciel nowej przytulanki :) 




Ewuniu bardzo dziękuję, że pomogłaś zrealizować mi moje pomysły :)
U nas zaczyna świecić słoneczko, więc spróbujemy z Mikusiem popracować na balkonie :)


Miłego dnia!
Buziaki!
Monika

poniedziałek, 24 marca 2014

O wszystkim i o niczym ;)

Mało mnie tu ostatnio, ale to chorowanie Mikusia było bardzo zajmujące - a niby tylko katar miał, ale za to jaki ;) Przez to wszystko w domu mało się działo, a balkon to dla mnie nadal czarna rozpacz :)
Dobrze, że jestem coraz bliżej tego jak ma wyglądać, ale czy to się wszystko uda i jak to będzie wyglądać - no same wątpliwości. O kosztach adaptacji balkonu to ja już nawet nie wspominam ;) A największa zmora to ta pomarańczowa elewacja balkonu, której nie zmienię i będę musiała z nią żyć - a takie ładne białe balkoniki są w bloku obok - a u nas musieli akurat wymalować na taki kolor ;)
Weekend mieliśmy bardzo pracowity i w sumie nie było czasu na relaks i odpoczynek a szkoda, bo w sobotę była taka piękna pogoda. Byłam na szybkich zakupach spożywczych i tak w przelocie między półkami złapałam dwa koszyczki z przeznaczeniem do łazienki, bo nasze momentami bywały za małe ;)
Koszyki są plastikowe, ale ujęła mnie ich "koronkowa" struktura - w sumie innych bym nie kupiła, bo muszą być wodoodporne przy naszym małym pływaku łazienkowym ;)




Nadal półeczki nie wyglądają idealnie, ale i tak zdecydowanie lepiej niż na samym początku :)




Przy okazji zamieniałam lawendowe osłonki na skrzyneczkę - poprzedni zestaw już mi się bardzo opatrzył :)






Jakiś czas temu kupiłam wreszcie kosz do łazienki - trzymamy w nim piżamki i Mikusiowe ręczniki i teraz zdecydowanie łatwiej udaje mi się utrzymać porządek w łazience :)




A teraz przyszedł czas na "kompromitację" i pokazanie Mikusiowego pokoju mniej więcej 5 minut po sprzątaniu :) Dodam, że to nie jest szczyt jego możliwości w dziedzinie aranżacji przestrzeni do zabawy ;)






Inne pomieszczenia już Wam daruję, bo widok właściwie taki sam :)
W sobotę udało mi się kupić bratki - całe 5, ale nie mogłam się powstrzymać, zwłaszcza że sztuka tych cudnych kwiatuchów kosztowała 2 złote :) Może uda mi się je dziś wsadzić, ale to zależy od Mikusia i jego planów na zabawę z mamą ;) Już nie mogę się doczekać aż balkon będzie się nadawał do użytku i będą na nim rosły roślinki :) Trzeba przyspieszyć z tymi pracami, ale pensja nie z gumy nie rozciągnie się ;)


Słonecznego tygodnia!
Buziaki!
Monika




poniedziałek, 17 marca 2014

Lampa podłogowa

Coś ta pogoda nas nie rozpieszcza ;) Mikuś od ubiegłego wtorku znów choruje - no takiego kataru to jeszcze moje dziecko nie miało :) Na weekend byliśmy na wsi, bo nas obowiązki wzywały, no i cóż pogoda była delikatnie mówiąc kiepska ;) Wstajemy w niedzielę a tam śnieżyca na całego :) Dziś wcale nie lepiej, bo w Warszawie wieje i pada deszcz. Szkoda, bo o wiele lepiej się czuję kiedy za oknem widzę słoneczko :)
A wracając do tytułu dzisiejszego posta... Od trzech tygodni jestem szczęśliwą posiadaczką białej lampy podłogowej. Wypatrzyłam ją w Ikei - była idealna i dokładnie taka jaką chciałam mieć przy kanapie, gdzie najczęściej czytam lub siedzę z laptopem. Cena nie za mała, bo prawie 200 zł, ale w sumie to duża i bardzo praktyczna lampa, więc zostało mi tylko jedno do zrobienia... Przekonanie męża do zakupu ;) Poszło łatwiej niż myślałam, bo lampa bardzo mu się spodobała i właściwie od razu chciał po nią pojechać :)
A tak wygląda nasza lampa...




Zdjęcie z  Domosfera.pl  - od razu widać jak można ją ustawić :)
Poniżej namiary na lampę...


A tak prezentuje się już w naszym M...










Najbliższe sąsiedztwo lampy wymaga dopracowania  - idealna byłaby jakaś półeczka, ale na razie wykorzystuję stolik, który ciągle zmienia miejsce, w którym stoi :) A tak przy okazji - koszyczek, w którym stoi bluszcz kupiłam na jednym z blogowych "jarmarków". Przyjechał do mnie z kilkoma innymi drobiazgami, ale o tym innym razem ;) Może z czasem zmienię zdjęcia na takie czarno-białe, żeby bardziej "uspokoić" ścianę nad kanapą - na razie Mikuś woli te kolorowe, to niech przez jakiś czas je ma ku swej radości ;)

A skoro mowa o kąciku do czytania, to są moje lektury na najbliższy czas :)




I mój jedyny weekendowy zakup - nie mogłam nie kupić książki o człowieku, dzięki któremu moje dzieciństwo było piękne i pełne baśniowych marzeń :) 
P.S. Mam 28 lat i jak jestem u mamy to od razu zmieniam kanał na ten z bajkami - kiedyś to się ze mnie śmiali, że taka stara a bajki ogląda, ale teraz mam doskonałą wymówkę - oglądam z dzieckiem ;) 
Dla niewtajemniczonych - nie mamy telewizora w domu ;)




A mój synuś przyszedł do mnie ze swoją kołderką  i cóż właśnie padł na podłodze i śpi w najlepsze - tak to jest jak się za wcześnie wstaje ;) A mamusia nie ma czasu na spanko, bo trzeba zrobić pranie, ugotować obiad taki codzienny standard ;) Może uda mi się choć chwilkę poleżeć przy tym śpiochu :)

Zapraszam na trwające candy - na nowych właścicieli czekają dwie nagrody :)



Miłego tygodnia!
Buziaki!
Monika

poniedziałek, 10 marca 2014

Zielnik

Wiosna tupie już za oknami, więc wreszcie i ja dorobiłam się zielnika na kuchennym parapecie :)
Jakiś czas temu kupiłam w Biedronie takie specjalne doniczki na zioła, ale wtedy chciałam je przemalować, a już na pewno podstawkę, na której stoją. Dobrze, że w poprzednich mieszkaniach nie było na nią miejsca, bo teraz bym sama sobie kopniaka strzeliła ;) 
Poszłam na łatwiznę i kupiłam już wyrośnięte okazy, bo bym się nie doczekała na własne, a tak od soboty cieszę się ich zapachem i smakiem :) 






A wygląda mój zielnik...




Może z czasem się powiększy - na razie mam bazylię, rozmaryn i lubczyk :)




 Proszę nie patrzeć na moje brudne okna - odwlekam pracę nad nimi ile mogę, bo te akrobacje przy ich myciu są mocno zniechęcające ;) Teraz moje myśli zaprząta balkon :)

***

W niedzielę odwiedził nas kolega Grzesia - na tą okoliczność powstało mega szybkie ciasto i jeszcze szybsze nakrycie stołu :) Takie ciasta to my wręcz uwielbiamy, bo w swej prostocie są po prostu pyszne. Mikusiowi najbardziej smakowały owoce, więc je dzielnie wydłubywał i nam zostawało ciasto z bitą śmietaną - cwaniak dba o linie ;) Zaryzykowaliśmy i kupiliśmy truskawki, ale poza pięknym wyglądem, nie mają w ogóle smaku. O wiele lepsze były malutkie winogrona i borówki.






A teraz migawka z łazienki :) Odkąd pamiętam zbieram ładne butelki i większość mojej rodziny już wie, że korki i butelki to trzeba zostawić dla Moniki :) Czasem jeszcze zapytają a po co ci to, ale to już rzadkość w stosunku do tego ile musiałam tłumaczyć na samym początku ;) Jeszcze w podstawówce malowałam je farbkami plakatowym w rożne wzorki - teraz jestem sobie za wdzięczna, bo wystarczyło trochę wody i mogłam je odzyskać ;) Potem przyszedł czas na kompozycje z suszonych kwiatów, potem bukiety, a teraz... A teraz dwie z nich wylądowały w łazience :) Przelałam do nich płyny do kąpieli...






Może z czasem pojawią się na nich jakieś etykietki, ale skoro tylko ja ich używam, a ja wiem co w nich jest, to na razie nie muszę się z tym śpieszyć ;) Wszystkich płynów nie mogę przelać do szklanych pojemników - choćby ze względu na Mikusia i jego bezpieczeństwo, ale kilka nie zaszkodzi :) Teraz szukam innych pasujących do łazienki butelek i drobiazgów, żeby jakoś ten chaos na półkach ogarnąć :) Także prace trwają ;)


Zapraszam na trwające candy :)

Miłego tygodnia!
Buziaki!
Monika










sobota, 8 marca 2014

W dniu naszego święta...

...chciałabym Wam życzyć żeby nasi Panowie przez cały rok nas dostrzegali i doceniali za to, co dla nich robimy ;) Żebyście się zawsze czuły piękne i kochane, a przede wszystkim abyście pamiętały, że zasługujecie na wszystko co najlepsze. Realizujcie swoje pasje i zainteresowania. Życzę Wam abyście w tym natłoku codziennych spraw i obowiązków znalazły czas na chwilę tylko dla siebie :)
Buziaki dla Was moje Kochane Kobietki! :*

A o to co ja dostałam od swojego mężusia...

39 czerwonych róż  - to żadna szczególna liczba, po prostu stwierdził, że są małe i wziął 3 wiązki ;)




Wreszcie miałam okazję sprawdzić swój pomysł na skrzyneczkę, bo już jakiś czas temu kupiłam trzy flakoniki w Ikei właśnie z myślą o takim bukieciku :)




No i mój ukochany Ib Laursen - będzie jeszcze talerzyk, ale przez pomyłkę dostałam brązowy i muszę poczekać na wrzosowy do kompletu :) A zaczęło się od rozmowy, że marzę o dzbanku, ale takie drogie, że ciągle odkładam zakup :) A tu bum pewnego dnia promocja w Scandishop i pokazuje Grzesiowi o taki bym chciała mieć, a on: "Kupujemy. Chcesz coś jeszcze to sobie dobierz." :) Taki mi banan wyskoczył na buzi i stwierdziłam, że skoro promocja jest na talerzyki i filiżanki jumbo to wreszcie mogę sobie na nie pozwolić :) No i mam :)
 P.S. Mąż zrobił mi dziś w tej cudnej filiżance kawkę - była pyszna :)




Jakoś specjalnie nie świętujemy tego dnia, ale jak to powiedział mój kochany mąż: "Każda okazja jest dobra, żeby Cię rozpieszczać" :) No i jak go tu nie kochać :)
Dlatego życzę Wam, aby Wasi Panowie też Was rozpieszczali :)


Miłego dnia Moje Kochane Panie!
Buziaki!
Monika

czwartek, 6 marca 2014

Zakupowo...

Im więcej słońca za oknem tym więcej zieleni pojawia się w naszym M. Chyba brakuje mi już tych "zaliścionych" drzew ;) W czasie ostatnich zakupów w Ikei kupiłam kilka drobiazgów - wcześniej zrobiłam sobie listę i potem tylko na żywo oglądałam i decydowałam czy aby na pewno tego potrzebuję :) Grześ był ze mnie dumny, bo choć listę zrobiłam długaśną, to dzielnie odrzucałam przedmioty, które w realu nie budziły mojego zachwytu :) A takie "przydasie" kupiłam...

Latarenka - na razie ciągle zmieniam jej miejsce, ale najważniejsze jest to, że znalazłam ją w dziale tzw. Sprzedaży okazyjnej - kosztowała 10 zł, tylko dlatego, że nie miała opakowania :)
Na relingu przewiesiłam koszyk, który już miałam...




...jego miejsce zajął taki sam, tylko większy :)




W roli pojemnika na drewniane łyżki występuje teraz osłonka...




Do różowej osłonki od razu wsadziłam cebulkę i teraz czekam aż wyrośnie szczypiorek...




 I moje zielone łupy - nawet nie wiedziałam, że tak potrzebuje takiego koloru w domu :)




I znów coś w różowym kolorze ;)




A teraz pokażę co kupiłam w weekend za tzw. babciną stówkę ;)
Wpadłam do Pepco, po jakieś tanie bluzki dla mamy i tak po szybkim przelocie po sklepie - 10 min z płaceniem - w koszyku miałam:

Listownik...
P.S. Do zdjęcia załapał się kupiony w Ikei bluszcz - ten przynajmniej nie padnie od przędziorka i może stać w ciemnych pomieszczeniach, w dodatku uprawa bezwodna - same zalety ;)




Trzy kubki, tacka i pudełko, w którym już trzymam swoje ulubione herbatki :)










I czerwony abażur - dzięki temu z lampy, którą przerabiałam w ubiegłym roku wyszła lampka do pokoju Mikusia :) Kto by pomyślał, że abażur za 6 zł sprawi mi tyle radochy ;)




A że pieniędzy starczyło jeszcze na bluzkę z wyprzedaży to też ją wzięłam ;)
Stówka ciągutka jak nic ;)

***

A teraz najlepszy tekst mojego Grzesia :) Kiedy ja pędziłam po Pepco i Rossmannie Grześ miał pójść z Mikusiem po parówki do sklepu - no i poszedł. Wracam a mój mąż na moje pytanie skąd ta siata pełna zakupów odpowiada: "Mówiłem Ci już, ja nie mogę sam chodzić na zakupy. Kupuję wtedy więcej niż mam na liście. No weź mi zabroń chodzić samemu." :)
Powalił mnie tym tekstem i aż go sobie zapisałam ;)
I to niby kobiety kupują niepotrzebne rzeczy - ja mam teraz dowód na piśmie, że mężczyźni też, a już na pewno mój ;) P.S. I tak go za to kocham - ile ja dzięki temu mam rzeczy - ostatnio przytargał ze sklepu dla mnie torebkę, bo jak powiedział dawno sobie żadnej nie kupiłam :)


Przypominam o trwającym od wczoraj Wiosennym Candy :)



Buziaki!
Monika