Dziękuję za wszystkie życzenia dla Gabrysi - myślę, że niedługo odwdzięczy się sama pięknym uśmiechem :)
***
Dziś znów wykorzystuję drzemkę moich dzieciaków napisanie posta - mam nadzieję, że i tym razem uda się go skończyć :) A zgodnie z tytułem dziś o moim nowym mebelku. Kredens zamówiliśmy w październiku i gdyby nie te nasze perypetie życiowe byłby już u nas na początku grudnia. W efekcie dotarł do nas dwa tygodnie temu i jestem nim zachwycona :) Muszę przyznać, że bardzo brakowało mi takiego mebla w pokoju i zazdrością patrzyłam na kredens mojej mamy, chociaż jej jest zdecydowanie większy, to i tak mówi, że ma za mało miejsca ;) Nie byłabym sobą gdybym do zamówienia nie wprowadziła kilku zmian, ponieważ "gotowe" modele u producenta mają inne wymiary, a nasz kredens musiał być węższy i najlepiej wyższy od standardowego. Przy okazji wybraliśmy też krzesła - poprzednie, które odnowiłam nie sprawdzały się w codziennym użytkowaniu, a przy tym były strasznie niewygodne do siedzenia. I takim sposobem mamy też nowe drewniane krzesła. Biel plus woskowane blaty to jak dla mnie idealne połączenie :) Cierpiałam na brak czasu, więc kredens wypełniałam "na raty", ale i tak uważam to za spore osiągnięcie, bo na brak innych zajęć nie mogę narzekać ;)
Musicie mi wybaczyć jakość zdjęć - robione z prędkością światła w przerwach między poskokami Mikusia, który chciał być na każdym :)
Tak prezentuje się mój kredensik bez zawartości...
Z takich klameczek i zawiasów potrafią się cieszyć tylko nieliczni ;)
A tak z zawartością...
Zaszalałam z ilością zdjęć ;) Jak widać w dekoracjach pojawił się błękit i wiosenne kwiatuszki - brakuje mi zieleni na dworze, ale podobno już niedługo ma być :)
***
Serdecznie zapraszam na trwające candy!
Buziaki!
Monika