czwartek, 22 maja 2014

Balkon wersja demo ;)

Kochane!
Ostatnio na nic nie miałam czasu - dzielnie walczyliśmy ze skończeniem balkonu :) I udało się :) Co prawda jeszcze jest kilka rzeczy do dopieszczenia, kilka drobiazgów do przemalowania i stolik do dokończenia, ale wreszcie mam balkon, na który mogę wyjść z dzieckiem bez strachu w oczach, że wejdzie na ten podest i spadnie. Teraz  liczy się dla niego jazda rowerem, a nie wycieczki po podeście :)
A i wreszcie mam swój aparacik, więc mogę pstrykać zdjęcia ;)
Na balkonie brakuje jeszcze kilku kwiatków - zwłaszcza w donicach z pergolami, które czekają na swoje pięć minut ;) Nie można przecież wszystkiego na raz zrobić, a dzięki temu mam szanse na zmiany i oswojenie się z balkonem ;) Od razu wyjaśnię skąd się wziął biały płotek. Poza tym, że jest dekoracją zasłaniającą murek, ma też zastosowanie praktyczne jako zabezpieczenie dla stojących na nim doniczek oraz uniemożliwia szybkie wchodzenie na podest, gdyby jednak małego odkrywcę naszła taka ochota :)




Między krzesełkami stoi stelaż od umywalki mojej prababci, który po dodaniu blatu będzie stolikiem :)




Obok znanej już Wam białej półeczki stoi garnek, w którym moja prababcia gotowała obiady :)
Uratowałam go przed trafieniem na złom jakieś 15 lat temu :) Za półką udało mi się schować Grzesiową drabinę i dwie suszarki na pranie :)




























Mikuś król piaskownicy ;) Teraz tak wygląda każdy nasz dzień :)








Powoli będę dopieszczać nasz balkonik a na razie życzę Wam pięknego i słonecznego dnia :)


Buziaki!
Monika

wtorek, 13 maja 2014

Wątpliwości...

... ciągle je mam realizując swój pomysł na balkon :) A to czy kolor odpowiedni, czy pomalować mały płotek na biało czy potraktować go lazurą jak ten duży, jak zamontować to wszystko żeby było bezpiecznie... Możecie mi wierzyć, że jeszcze nigdy nie miałam takich wątpliwości jak teraz :) 
Duży wpływ ma na to fakt, że to co teraz zrobimy będzie na kilka lat, bo przecież zbankrutowałabym zmieniając co rok cały wygląd balkonu :) Malowania jest całkiem dużo, ale nie mam kiedy tego robić :) W ciągu dnia z Mikusiem nie da się nic umalować, więc muszę czekać aż Grześ wróci z pracy i wtedy mamy te dwie godziny na prace na balkonie, no czasem trzy :) Czasem nie mozemy nic zrobić, bo pada i jest za wilgotno, żeby malować, albo Grześ wróci z pracy bardzo późno i tak nam schodzi :) Czasem myślę, że do grudnia się z tym nie wyrobimy ;) Na weekendy jeździmy na wieś, bo nas wzywają obowiązki rodzinne, dlatego czasem to mam dość tego braku czasu na wszystko :) W sobotę kupiłam dwie paletki kwiatów na balkon, bo ile można to odkładać ;) Teraz tylko muszę je wsadzić i niech czekają na skończenie prac.
Może gdyby Mikuś chodził do przedszkola to miałabym w ciągu dnia czas na wszystko, ale nie chodzi, bo ciągle coś stoi na przeszkodzie :) We wrześniu też nie pójdzie do państwowego przedszkola, bo nie dostał się do wskazanych przez nas placówek i trzeba będzie go puścić do prywatnego, za które w Warszawie trzeba zapłacić kosmiczne pieniądze. Mówi się trudno, ale kontakt z rówieśnikami jest bardzo ważny, a ja mu tego w domu nie zapewnię :) To sobie ponarzekałam a teraz o czymś innym...
W niedziele wpadłam do ogródka mamy i wyszłam z niego z wiąchami szczypiorku, lubczyku i pietruszki i badylami rabarbaru :) Zielsko wczoraj skroiłam i wsadziłam w pojemniczkach do zamrażalki a z rabarbaru ugotowałam pierwszy w tym sezonie kompot - pyszny jest i już prawie cały wypity :)
A że niektóre gałązki szczypiorku kwitły powstał taki oto kuchenny bukiet...




W Pepco za to kupiłam taki śliczny druciany koszyczek za całe 25 zł :)


 


No i mój ukochany bez - nie do końca rozwinięty, ale co tam jak zapach ma obłędny :) Szkoda tylko, że tak szybko więdnie...




A na dowód tego, że nie marudzę bez powodu z tym balkonem pokaże zdjęcia z wczoraj :)
Skompromituje się, ale co tam ;) Przynajmniej będzie widać, że coś jednak robię :)






Życzę Wam miłego tygodnia z dużą ilością słońca :)
Buziaki!
Monika


wtorek, 6 maja 2014

Różowo mi ;)

Jak Wam minął długi weekend? Nam bardzo pracowicie :) Najpierw koszenie i grabienie trawy u mamy, potem trochę u teściów, a na koniec to samo u nas ;) Wieczorem pierwszego dnia tego maratonu z trawą odpuściłam resztę po 20tej, bo już ręce odmówiły posłuszeństwa ;) Drugi dzień weekendu wyglądał podobnie, z tym że Grześ grabił to co zostało, a ja plewiłam w ogródku i truskawkach :) Pozostałe dwa dni obyły się bez prac fizycznych na dworze, ale nie brakowało innych, które czekały na nasz czas ;)
I nawet nie wiem kiedy a weekend się skończył i trzeba było wracać. Z przyjemniejszych momentów, bo zaraz wyjdzie, że tam tylko zasuwam jak "dzika mrówka" były spotkania z rodziną i prezenty jakie dostałam na urodziny i imieniny :) Mój aparat ciągle w naprawie - a ja się dziwię jak ja kiedyś robiłam zdjęcia tym rupieciem :) Co ja się umęczyłam żeby zrobić zdjęcie tej paterce - jak zasłoniłam okno za ciemno i nawet z lampą nie dawał rady, jak osłoniłam to znowu się szyby odbijają eh... Chce z powrotem mój aparacik :)
A patera to prezent od mojej szwagierki Agnieszki - trafiła idealnie, bo ja się długo czaiłam na nią w sklepie Kasi, ale ciągle widziałam pilniejsze wydatki :)




Od mamy dostałam balkonowe przydasie, ale z racji tego, że są w trakcie przeróbek na zdjęcia się nie załapały :) Były też kosmetyki - tego nigdy nie za dużo ;) Najbardziej ucieszyły mnie jednak prezenty z cyklu masz tu "grosik" i kup sobie to co chcesz :) A ja bardzo posłuszna jestem, więc kupiłam ;)


Torbę termiczną ...




... i dobrze już wam znane narzędzia :)




A wczoraj kupiłam w Lidlu duże donice i hortensje - nie wiem co mnie podkusiło, żeby je kupić, pewnie to że są takie śliczne, ale znając moje szczęście to długo nie pożyją. Postaram się je niedługo pokazać :)
Dziś dotarła do mnie paczuszka z wygraną u Madzi osłonką - w ramach urodzin dostałam też cudnego misia, o którym już nie raz myślałam :) 




Wracam do pracy na balkonie - może mi Mikuś pozwoli coś zrobić :)
Powoli kończymy temat malowania płotka, co nie znaczy, że kończymy malować ;)


Buziaki!
Monika