piątek, 29 listopada 2013

Przepiśnik

Kochane muszę, bo się uduszę :) Grześ właśnie wrócił z pracy - raczej dopiero i po moich wrzaskach ;)
Tyle, że rano kupił mi w Biedronie przepiśnik to mu się upiekło :)
Zdjęcia na szybko, ale chciałam Wam pokazać to cudo, co prawda kosztuje 30 zł, ale warto było je wydać.











W przepiśniku zgodnie z ulotką:
- 8 przekładek tematycznych, w tym 2 z kieszonką, na luźne przepisy i zapiski
- tytuły przekładek: Sałatkowy Ogród, Kraina Zup, Obfity Posiłek, Słodkości, Od Wielkiego Święta, Specjały Pani Domu
- 336 stron na przepisy
- przelicznik miar i wag
- 16 przepisów z Kulinarnego Bloga Roku 2011
- 6 wzorów do wyboru

Może komuś się spodoba - to od razu rzuciłam garść informacji, bo dziś jedziemy na wieś, a tam internetu nie ma :) 

Miłego weekendu!
Buziaki!
Monika 

czwartek, 28 listopada 2013

Kuchenne okno w nowej szacie :)

Do tej pory w oknach wisiało to, co miałam, ale powoli staram się to zmieniać. Dlatego poprosiłam Ewcię o uszycie zazdrostki do kuchni. Ewunia wywiązała się z powierzonego zadania w taki sposób, że aż brakuje mi słów żeby opisać jak bardzo mi się podoba :) A możecie mi wierzyć nie za często mi się zdarza sytuacja, że nie wiem co powiedzieć ;)








Ewuniu włożyła mi niespodziankę w postaci cudnego koszyczka - jak sama powiedziała w ramach wirtualnej parapetówki :) A tak w ogóle to pierwszy prezent jak dostałam na parapetówkę - bo jeszcze jej nie zrobiłam ;)




W TK MAXX wypatrzyłam na dziale promocji puszkę ze sznurkiem i książkę Cherry Menlove :)








Zastanawiam się tylko kiedy ja będę mieć więcej czasu na zrobienie porządnych zdjęć - tak to jest jak robi się wszystko w czasie drzemki dziecka :)
A tak w ogóle to muszę Wam powiedzieć, że jestem bardzo zaskoczona ilością osób chętnych na moje świąteczne cukieraski, ale już mam na to rozwiązanie ;)

Buziaki!
Monika

poniedziałek, 25 listopada 2013

Zapowiedź zmian

Dziękuję za słowa wsparcia pod ostatnim postem - to dla mnie bardzo ważne, że mam tylu wirtualnych przyjaciół :) Buziaki dla Was za to, że jesteście :*
A dziś mała zapowiedź zmian, które powoli realizują, chociaż w sumie powinnam przyśpieszyć patrząc na Wasze cudne dekoracje świąteczne :) Muszę przejrzeć nasze zasoby, bo przecież nie będę wszystkiego kupować od nowa, ale taka wizja kusi oj kusi ;) Na razie muszę poczekać na wyjazd na wieś i dopiero wtedy się okaże czego mi brakuje i jak nic będzie powód jak znalazł na zakupowy wypad po świąteczne dekoracje :) Na tą chwilę powstała dekoracja z dostępnych "produktów"...






Po przejrzeniu magazynów z dekoracjami świątecznymi okazało się, że mam kilka do oddania. 
Gazetki już znalazły nowego właściciela :)




W poprzednim poście zapomniałam się pochwalić jeszcze jednym nabytkiem z owadziego sklepu.
Takim sposobem mam nowy czajnik - chociaż poprzedni nadal działa i nadal mi się podoba ;)




A teraz migawka z życia rodziców chorego dziecka :)
Z góry przepraszam za stan łóżka :)






A co tam śpię dalej -  pozbyłem się rodziców, to od razu się więcej miejsca zrobiło :)
Na wszelki wypadek ułożę się tak, żeby oni nie mieli się gdzie położyć ;)

W Warszawie piękne słońce, ale wiem, że u niektórych z Was spadł już śnieg - jak dla mnie to większa motywacja do pracy nad dekoracjami na święta :)


Miłego tygodnia!
Buziaki!
Monika

czwartek, 21 listopada 2013

Kilka nowych drobiazgów

Witam wszystkie nowe obserwatorki :) 
Bardzo się cieszę, że moje candy się Wam spodobało, chociaż muszę przyznać, że liczba chętnych mnie zaskoczyła :) Mam już na to pewne rozwiązanie, ale o tym dowiecie się po losowaniu ;)
Ostatnio nie mam zupełnie czasu na zajmowanie się domem. Weekendy spędzamy na wsi, a ja głownie w szpitalu u taty. Na początku listopada udało nam się go przetransportować do Polski. 
Niestety nadal wymaga leczenia a zwłaszcza rehabilitacji. Na razie oswajamy się z opieką nad nim -  nie jest to łatwe, bo trzeba uważać na wszystko. Po cichu liczymy, że ta rehabilitacja pomoże - niby już jest postęp, bo zaczyna mówić i powoli mija niedowład prawej strony eh...
I takie mam weekendy, że rano pędzę na zakupy a potem do szpitala. Powoli zaczęłam kupować świąteczne prezenty, ale to i tak za późno, bo zwykle o tej porze miałam już gotowe :)
Oprócz szukania jakiś prezentów, to najczęściej kupuje coś tacie - bo w ciągu tygodnia moja mama prawie nie wychodzi ze szpitala i nie ma czasu szukać odpowiednich skarpetek czy ubrań, nie wspominając  poduszkach i kocach, które są bardzo potrzebne. A na dodatek Mikuś zaczął wczoraj gorączkować i nie wiemy dlaczego - wieczorem temperatura poszybowała prawie do 40 stopni. Dziś ma mniejszą, ale też bez rewelacji a innych objawów brak. No nie będę już Was tym zanudzać tylko pokażę co przy okazji takich wypadów upolowałam dla siebie :) Od razu uprzedzam, że tego nie kupiłam w jeden weekend - uzbierało mi się tego trochę, bo jakoś nie było okazji żeby się pochwalić :) To po kolei.


W kąciku z regałem pojawił się obrazki, kule bukszpanu i wieszaczki...
Co prawda na jednym z nich zawiesiłam zegarek, ale coraz częściej myślę, żeby zawiesić go bezpośrednio na ścianie, bo już sprawdziłam, że to całkiem dobre miejsce na niego - świetnie widać godzinę jak się leży na łóżku :P 





W łazience pojawił się wieszak na ręczniki - oczywiście nadal nie mam uchwytu na papier toaletowy i oświetlenia nad umywalką, ale co tam ;) A wieszak z przeznaczeniem do kuchni wylądował w łazience, ale jak po przymierzałam go w innych pomieszczeniach to też pasował ;)






Udało mi się kupić też kilka świątecznych drobiazgów do pokoju Mikusia - w końcu to pokój dziecka :)
Od razu napiszę, że poszewka była kupiona w Tesco. Metalowy reniferek, a może łoś w Jysk, a samolotowe zawieszki w Home&You. 










 W popularnej drogerii na R drukowałam zdjęcia dla taty do ćwiczeń z logopedą, a że to trwało, to pokręciłam się i znalazłam takie cuda :)




Mam też gałkę, a raczej gałki do stolika i półeczki, którą staram się skończyć. A to wszystko dzięki Malwince z bloga madebymalii. Ta cudowna osóbka zaproponowała mi zakup gałeczek, a w paczuszce od niej znalazłam jeszcze cudne podkładeczki :)






Zostałam też szczęśliwą posiadaczką kubka w gwiazdki :)




W pokoju Mikusia pojawił regalik -  latarnia morska. Co prawda na razie nadal stoi pusty, ale z czasem będzie to regalik, na którym będą przybory do pisania i rysowania.






Za całe 6 zł kupiłam mu worek - będzie jak znalazł na rosnącą liczbę klocków :)




W markecie budowlanym - Praktiker - kupiłam kilka chodniczków. Bardzo przypominają mi te z domu babci, które zrobiła jeszcze jej mama. 












Jak dotrwałyście do końca to należy Wam się wynagrodzenie za doznane krzywdy ;)
Post wyszedł dłuższy niż przypuszczałam, ale nie wiem kiedy znowu będzie chwila na cokolwiek - bo jak mały choruje to na nic czasu nie ma :)

Dziękuję Wam za każdy komentarz jaki po sobie zostawiacie.
Buziaki!
Monika



.


piątek, 15 listopada 2013

Biały regalik

Ciągle brakuje nam kilku mebli, bo przecież nie da się wszystkiego kupić na raz :)
Nie wspominając już o tym, że nie ma takich jakie bym chciała kupić - te kreatywne wizje wyglądu mebli naprawdę przeszkadzają w zakupach ;) Długo szukałam regału, pasującego do mebli, które już mamy i znalazłam właściwie idealny - gdyby był o jedną półkę wyższy byłby idealny :) Skusiłam mnie jego cena, bo w stosunku do innych mebli była bardzo przystępna, a w dodatku na moją prośbę sprzedawca zamalował dekoracje zrobione techniką decoupage i pomalował na biało tył regału.
Niestety w czasie transportu się uszkodził i wymagał napraw.
Pani od której go kupiłam podpowiedziała mi co i jak zrobić - chociaż i tak zrobiłam po swojemu ;)
Po wieczorze napraw regał prezentuje się tak...






A tak już z moimi gratami - może nie jest to do końca idealne, ale jak na razie nie jest źle :)
Zresztą mieszkam tu dopiero trzeci miesiąc, więc moje M nie może się równać z mieszkami, nad którymi niektóre z Was pracują od lat :)
Na regale stoją moje pastelowe wianki - szkoda mi było farby, którą malowałam koszyki, a że miałam w domu wianuszki to je pomalowałam. Teraz szukam koszyka, w którym mogłyby sobie leżeć :)






Szkoda, że to piękne słoneczko tak krótko świeciło :)




Na zdjęcie załapał się wreszcie mój nowy zegar -  czekam aż mi go Grześ zawiesi, bo Mikuś cięgle go nosi i słucha jak tyka, a ja się boje, że takiego zainteresowania to on nie przeżyje ;)








Sklep z owadem ciągle mnie zaskakuje - tym razem poszewkami i kocami w norweskie wzory.
Wczoraj przed pracą Grześ pojechał kupić mi 4 poszewki i 2 kocyki, a jak wrócił to okazało się, że kupił 14 poszewek i 4 kocyki :) Stwierdził, że to na wypadek jakby mi się jakieś koncepcje pozmieniały, albo chciałabym dać komuś na prezent :) Strasznie go za to kocham, że mnie tak rozpieszcza i rozpuszcza ;)
A swoją drogą zauważyłam, że mój mąż wychowany w domu, w którym mieszkanie ma pełnić tylko swoje funkcje, a jego wygląd w zasadzie nie jest istotny, zaczął zwracać uwagę na to jak wyglądają mieszkania i domy innych osób. Bardzo mnie to cieszy :)
A to już moje norweskie łupy - nawet nie rozpakowane i z metkami, bo koniecznie musiałam im zdjęcie zrobić :)
P.S. W sklepie są dostępne od wczoraj - poszewki są po 8 zł, a kocyki po 20 - tak na wszelki wypadek gdyby ktoś był zainteresowany ;)









Miłego weekendu!
Buziaki!
Monika



środa, 13 listopada 2013

Przedpokój

Przedpokój to chyba nasze najbardziej niedokończone pomieszczenie :)
Chociaż najważniejsze meble już mamy, bo jak ich nie było to nawet minuty na siedziałam, bo niestety moje dziecko nie z tych którym się powie nie ruszaj czy odejdź i to zrobią :) Zrobi taki szyderczy uśmieszek i bierze się za demolkę ;) Dopóki bał się odkurzacza to chociaż on miał spokój, ale po tygodniu, to już Mikuś godzinami odkurzał podłogę - szkoda tylko, że w jednym miejscu ;)
Meble wybraliśmy, co nie będzie zaskoczeniem w Ikei, ale jak dla mnie najważniejszym kryterium poza ceną była funkcjonalność i wymiary, bo nasz przedpokój do olbrzymich nie należy. Musiało się znaleźć miejsce na szafkę na buty oraz dwie szafy - jedna z przeznaczeniem gospodarczym, a druga głównie na narzędzia mojego męża. Nie mam jeszcze lustra, a przydałoby mi się takie pionowe, bo jednak przed wyjściem dobrze się przejrzeć :) Powoli wszystko będzie dokupowane i może jakieś dekoracje się pojawią :)
Od razu wyjaśnię, że część zdjęć jest z września a część z października, ale przynajmniej widać zmiany.

***

Jak widać po pierwszym zdjęciu szafka na buty jest niezbędna. Zresztą stoi w tym pudle i czeka na złożenie :) Od razu wytłumaczę co też ten śliczny kabelek robi na podłodze ;) Jak założyli nam internet tookazało się, że gniazdka nie działają i monter założył tak jak się dało. Po wielu perypetiach i tygodniach okazało się, że gniazdka działają tylko jedna ich część jest zepsuta eh... ważne że kabel zniknął i Mikuś przestał bawić się w elektryka ;) Koło drzwi jest bardzo mało miejsca, więc musieliśmy wybrać taką szafkę, która zmieściłaby się albo za drzwiami albo na wprost nich.




Wygrała opcja z szafką na wprost drzwi. Wymyśliłam sobie, że będziemy mieć dwa wieszaki. Jeden na wysokości osób dorosłych, a drugi na takiej, żeby Mikuś mógł sam zdjąć sobie kurtkę z niego. Taki niższy wieszak bardzo przydaje się do wieszania torebek i plecaka, dzięki temu nie musi nic stać na podłodze.
Koło szafki na buty jest taka biała skrzyneczka i nad nią widziałabym lustro, ale żeby się nie rzucała tak bardzo w oczy, pod lustrem będzie taka mała półeczka na wspornikach. No przynajmniej na razie mam taką koncepcję, ale u mnie to nigdy nie wiadomo ;)










Koło drzwi do łazienki umieściliśmy dwie szafy i półkę. Możecie mi wierzyć, że wszystkie się przydają :)
Kiedyś zrobię lepsze zdjęcia, bo te to tak na szybko, żeby pokazać naszej rodzince co zrobiliśmy i tak jakoś inne do tej pory nie powstały ;)








W szafie po lewej mam wszystkie środki chemiczne do sprzątania i prania, a oprócz tego mieści się tam mop, odkurzacz, deska do prasowania i kilka innych rzeczy :) Nad drzwiami i w szafie po prawej znajdują się głównie narzędzia Grzesia, chociaż udało mi się zrobić tam miejsce na walizkę i plecak turystyczny :)
Na początku myślałam, że niejednolite drzwi będą problematyczne, ale teraz nie mam zupełnie inne zdanie na ten temat. We wszystkich szafkach mamy blokady antymikusiowe ;) A takie drzwi dodatkowo dają mi możliwość wyciągania czegoś z górnej półki bez konieczności otwierania dolnych drzwiczek. Mina Mikołajka jest wtedy bezcenna :)




A tak to wygląda mniej więcej teraz. Chciałabym do świąt coś jeszcze tu zrobić, ale zobaczymy co się uda wyczarować, bo nasz mały pomocnik czasem kompletnie nie ma dnia do pracy ;)
I oczekuje uwagi i to obojga rodziców, bo jeden to za mało, jak on ma jakąś tragedię życiową pokroju - zepsuł mi się młotek, bo za dużo nim "waliłem" w podłogę ;)




Z racji braku naturalnego światła jedyny chwast jaki będzie tu rósł to sztuczna lawenda :)
Mimo, że nie prawdziwa to pięknie pachnie, bo czasem kapnę na nią olejkiem o stosownym zapachu ;) Trzeba sobie jakoś radzić :)




Coś mi przydługi ten post wyszedł, ale może to i dobrze, bo później mam wrażenie, że nie napisałam czegoś i wychodzi jakiś niezrozumiały dla otoczenia tekst :)
Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że moje bożonarodzeniowe cukieraski tak się Wam spodobają, chyba trzeba pomyśleć o jakiś dodatkowych nagrodach ;)
I przy okazji witam wszystkie nowe czytelniczki, bardzo się cieszę z każdych odwiedzin, a Wasze komentarze czytam z uśmiechem na ustach :)


Buziaki!
Monika