poniedziałek, 27 maja 2013

Zmiany na balkonie

I znów zimno i pada eh... Oznacza to dla mnie tyle, że znów cały dzień spędzę z Mikołajkiem w domu. A on biedny nie rozumie, że pada i nie może wyjść i czeka pod drzwiami aż pójdziemy do pieska :) Dlatego dziś pokażę, co udało mi się zrobić na balkonie. Jak zwykle staram się coś przerobić lub użyć powtórnie w zupełnie innym celu, więc koszt tych zmian wyniósł mnie tyle ile kosztowała farba ;)
I dzięki temu nie muszę się rozstawać z czymś, co bardzo lubię :)






Biała szafeczka była pomalowana na żółty kolor. A zrobił ją dla mnie mój mąż jeszcze w czasach kiedy mieszkaliśmy w akademiku :) Najlepsze w tym wszystkim jest to, że przewiózł ją do Warszawy w plecaku turystycznym ;) Oczywiście była rozkręcona. Służyła jako miejsce na komputer, na górze stał monitor a w środku wielkie pudło ;) Za nic się z nią nie rozstanę. Teraz kiedy jest biała tym bardziej.





Zakopiański stoliczek dostaliśmy w takim stanie jak widać na zdjęciu. Drewniany blat przez długi czas był "zalewany" wodą w czasie sprzątania, bo skala zniszczeń była na prawdę duża. Odpadający lakier i generalnie bardzo odrapana z każdej strony powierzchnia. Staraliśmy się go jakoś odnowić. Wylądował na heblarce. Potem godziny ze szlifierką i papierem ściernym w ręce. Łatanie ubytków szpachlą, no i malowanie. Niestety nie wiedzieliśmy jakiego gatunku jest to drewno, i mimo użycia jasnej lakiero-bejcy, kolor wyszedł bardzo ciemny. A tak wygląda po naszej interwencji ;)











W mało reprezentatywnych doniczkach mam zasiane kwiatuszki i oczywiście cebulka, żeby szczypiorek mieć zawsze pod ręką :)


Wreszcie mam też swoją kanapę balkonową.W sobotę udało nam się skręcić palety ze sobą, żeby były bardziej stabilne. Na wierzchu przykręciliśmy płytę pilśniową. Mój domowy inżynier ułożył mi blat z resztek naszych paneli, które zostały po układaniu podłogi w warszawskim M :)






Niestety nie mogłam ułożyć siedziska i poduszek, bo ciągle pada. Co prawda balkon mam zakryty do połowy. Dokładnie do wysokości tej rurki, którą widać na niektórych zdjęciach. Niby teraz pada taka większa mżawka, ale wiatr spory i zawiewa mi tak, że postanowiłam odpuścić, bo ciągle wszystko chowam pod zadaszenie i nie jestem w stanie tego ładnie poustawiać. Może jak wreszcie się ociepli to uda mi się to dopieścić ;) Tym bardziej, że jak widać powoli kapituluje i kupuje kwiatuszki, bo ten "łysy" balkon mnie dobija swoim wyglądem :) Jakoś je przewiozę do Warszawy.


Życzę Wam dużo ciepłej i słonecznej pogody na cały tydzień
Buziaki!

13 komentarzy:

  1. hje, mogłabyś zamieścić foteczki Waszego warszawskiego M, już nie mogę się doczekać, żeby je zobaczyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamieszczę może jeszcze w tym tygodniu :)Czekam tylko aż mąż zrobi zdjęcia czymś innym niż komórką ;) A tak w ogóle to ostatnio policzyłam, że byłam w warszawskim M tylko 3 razy eh... I tak w ciemno je urządzam :)

      Usuń
  2. ja tez chetnie zobacze nowe 4 katy, balkon ladnie zagospodarowalas- za kilka zlotych duzo frajdy!!!!
    pozdrowienia
    ania

    OdpowiedzUsuń
  3. masz duzy balkon i mnustwo mozliwosci:) zazdroszcze:)))) a tak powaznie to piekne kwaiaty i ciekawy stoleczek:)

    OdpowiedzUsuń
  4. a moje oczy przyciągnął ten musztardowy taborecik - fajowy kształt!!
    pozdrowienia :))

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo ładnie sobie balkon zaaranżowałaś,podoba mi się ta biała szafka i kolorowe dodatki w postaci latarenek i konewki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aksamitny czas przepikować bo będą słabo kwitły:) Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Twoje metamorfozy. Fakt ze dajesz nowe zycie przedmiotom z dusza. Historia o szafeczce az wzrysza. Stolik zakopianski jest przecudowmy. Strasznie mi sie taki podoba.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. super balkonik , stolik zakopiański świetny!
    pozdrawiam
    Ag

    OdpowiedzUsuń
  9. wykorzystanie palet super... i ten zakopiański stoliczek :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ślicznie urządzony dom :) nie będzie Ci żal zostawiać domu na poczet mieszkania?? Ja wybrała bym dom....i te widoki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie tu też mam mieszkanie, bo na górze mieszka wujostwo męża. Oczywiście, że będzie żal, ale bardziej mi żal jak każdej niedzieli muszę spakować męża i patrzeć jak moje dziecko płacze, bo go tatuś nie zabiera. Na pewno będziemy często przyjeżdżać, więc dom nie będzie zupełnie opuszczony :)

      Usuń

Dziękuję za komentarz i poświęcony czas. Zapraszam do dalszego obserwowania moich zmagań z wymarzonym M :)