Wiklinowe kosze i koszyki każdego rodzaju i każdej wielkości po prostu kocham. Mam swoje stałe miejsce, gdzie kupuję tego typu wyroby i jeszcze mi się nie zdarzyło wyjść z pustymi rękami. Zawsze znajdę coś, co muszę mieć. A najbardziej mnie cieszy, że nie wydaje na to całej zawartości portfela :) Tylko część koszyków kupiłam niedawno. Reszta to moje wcześniejsze nabytki.
Tak wyglądały przed malowaniem
Tak w trakcie suszenia
A tak po metamorfozie
Trzech białych koszyków nie miałam zamiaru malować. Niestety zmusiła mnie do tego pogoda. Kupiłam je już białe i stały w nich kwiatuszki na balkonie, ale po starciu z ulewnymi deszczami zaczęła z nich schodzić farba.
Trzy lawendowe koszyczki kupiłam z przeznaczeniem na balkon. Najpierw miały wisieć na balustradzie, ale wykiełkował mi pomysł z użyciem takiego samego płotku, jaki ostatnio zamontowałam przy ogródku. Teraz muszę tylko go przemalować na biało i dopasować wielkością do miejsca, w którym ma stać :) I na nim dopiero zawiesić koszyczki z kwiatuszkami.
Bardzo spodobała mi się idea pigmentów i robienia przy ich użyciu swojego wymarzonego koloru. I tak podziwiając u Was cudne miętowe dekoracje postanowiłam mieć coś w kolorze mięty u siebie.
Dwie teraz już niebieskie osłonki jakiś czas stały na kuchennym parapecie. A kupiłam je płacąc za każdą 3 zł :)
Zdjęcia są słabej jakości, bo niby robione o 10 rano, ale akurat była burza, więc światło "sztuczne" było konieczne ;)
A na koniec muszę Wam pokazać coś, co jest moim spóźnionym prezentem urodzinowym :) Ciągle coś nam przeszkadzało w spotkaniu i dostałam swój prezent ponad miesiąc później ;) Będą jak znalazł do nowej kuchni.
Dziękuję za przemiłe komentarze pod ostatnim postem. Pierwszy raz robiłam przetwory i mrożonki z warzyw oraz ziół i bardzo mnie to cieszyło kiedy w środku zimy jadłam coś, czego nijak nie można dostać w sklepie, a jak już jest to cena kosmiczna :)
Jeszcze raz dziękuję i przesyłam buziaki!
Monika
Zabieracie te swoje koszyczki do warszawskiego M? są takie śliczne, ciekawie by się komponowały z industrialnym widokiem z okna :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że je zabiorę :) Jakoś je wkomponuję w miejskie otocznie ;)
UsuńSuper, bardzo fajny efekt :-)
OdpowiedzUsuńŚliczne kolorki i swietnie do koszyków pasują :-) ciekawe jak je wkomponujesz w mieszkanku :-)
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa jak wyjdzie :) Mam nadzieję, że przynajmniej dobrze ;)
UsuńA czy zabierzesz te białe krzesła? Są śliczne. Będziesz miała śliczne mieszkanko, z tymi dodatkami, biały stolik też zabierz koniecznie. Ja bym zrobiła z niego stolik na TV. Podglądaczka , która mieszka niedaleko Twojego W-skieo M. Też mama i też zakochana w bibelotach
OdpowiedzUsuńBiałe krzesła przerabiałam już z myślą o warszawskim M :) Biały stoliczek też pojedzie :) Strasznie się cieszę, że mam lokalnego odwiedzającego :)
UsuńSuper przemiany - świetna robota :)
OdpowiedzUsuńkoszyki mają cudne kolory,sama nie wiem który najbardziej mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńświetne są te pojemniki na cukier,kawe..mam identyczne i jeszcze na sól i mąke :)
rewelacja :)
OdpowiedzUsuńPiękne kolory koszyczków :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Jej wygladaja jak z porcelany- perfekcyjna robota :O) Czy malujesz pedzlem, ile razy???? Pytam, bo ja raz chcialam na bialo pomalowac wiklinowy wianek- ale nie szlo mi kompletnie...
OdpowiedzUsuńsciskam
i slonka zycze
ania
Dziękuję :) Akurat te malowałam pędzlem i niestety, ale musiałam dwa razy, bo było widać niedoróbki ;) A wiklinowy wianek proponuję zaatakować farbą w sprayu :)Oj słoneczko to by nam się przydało.
UsuńBuziaki
najlepsze jest zdjęcie tych "fruwających" koszyków:)
OdpowiedzUsuńnapisz coś więcej o malowaniu. czy to pędzel, a moze pistolet do malowania? zastanawiam sie nad kupnem takiego jest nawet promocja w biedronce za 36 zl ale nie wiem czy to nie jakiś badziew.
koszyki super i kolorki tez cudowne!
Niestety pistoletu nie posiadam, więc maluję pędzlem albo wałkiem :) Mąż mi mówił, że widział te pistolety, ale stwierdził, że za taką cenę to nic dobrego się nie dostanie ;) No i inna kwestia. Trzeba mieć warunki do malowania pistoletem, a ja zwykle maluję w nocy, więc lepiej mi idzie malowanie sprawdzonym sprzętem ;)
UsuńJestem pod wrażeniem suszarni koszykowej,a same koszyki z potencjałem i śliczne po prostu:)
OdpowiedzUsuńNo i widzisz jak ci świetnie wyszlo?:) Mnie podoba się bardzo. Buziaki
OdpowiedzUsuńślicznie wyszły tez lubię koszyki :)
OdpowiedzUsuńPrzepieknie je pomalowałaś, to już nie te same kosze. Te miętowe, jakie śliczne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Marysia
Pięknie, spryciara Jesteś:) niech się gotowce schowają :))
OdpowiedzUsuńLOL JESTES NIESAMOWITA ;) KOSZYCZKI WYSZLY CUDOWNE ZAZDROSZCZE PO CICHU ;P buzi
OdpowiedzUsuńKoszyki ślicznie pomalowałaś. Fajnie, że masz miejsce na ich rozmieszczanie. W nowym mieszkaniu dopiero będzie się działo!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko-D.
Ja....wyglądają jak nowe cudeńka z jakiegoś wypasionego sklepu:) ŚLICZNIE:) Ale mnie teraz skusiłaś... bardzo bym takie cuda chciała. A na balkonie prezentowałyby się bajkowo. Gratuluję pomysłu:)
OdpowiedzUsuńświetne koszyki, uwielbiam wiklinę w każdej ilości:)
OdpowiedzUsuńps. czym je malowałaś? jaką farbą?
OdpowiedzUsuńŚnieżnobiałym Dekoralem plus pigment :) Wszystko dostępne w dowolnym markecie budowlanym.
OdpowiedzUsuńale sie bedzie dzialo z tymi koszykami:) urodziwe niezwykle:) piekny mietowy!pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBajkowe kolorki koszyczków:)
OdpowiedzUsuńPrześliczne koszyczki. Fajny sposób suszenia. Śliczne kolory.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Iza
Dziękuję :) Cieszę się, że się podobają, bo mnie to bardzo ;) A suszenie zapewnia możliwość umalowania całego koszyczka na raz :)
Usuń