Kochane!
Bardzo Was przepraszam, że tak długo mnie nie było. Ostatnio dużo się u nas dzieje i czasem brakuje czasu na codzienne obowiązki, ale mam nadzieję, że niedługo wszystko się unormuje. Właściwie od dwóch miesięcy walczymy z jakimiś dziwnymi plamkami, które zaatakowały Mikusia - lekarze twierdzą, że alergia kontaktowa na bliżej nieokreślone coś :) No i nasze biedne dziecię dzielnie pije kolejne syropki i znosi smarowania po kilka razy na dzień :) Mam nadzieję, że leki od alergologa to zwalczą, bo mi go już szkoda jak w piękną pogodę siedzi w domu, bo wtedy to dziwne coś przybiera na sile. Do tej pory nigdy nie miał problemów alergicznych, więc dla nas to nowość.
***
A wracając do tematu posta :) Wreszcie i w moim domku pojawiły się dobrze już Wam znane Cotton Ball. Żeby było zabawniej są moim prezentem urodzinowym od męża - nie żeby od 28 kwietnia nie minęły niemal dwa miesiące, ale co tam ;) Pewnie nie miałabym ich, gdyby nie rozmowa z Beatką, która oprócz bloga prowadzi również sklep. I tak od słowa do słowa wyszło, że niedługo w sprzedaży będzie mieć Cotton Ball. Takim sposobem dzięki rozmowie z Beatką zapadła decyzja, że moim prezentem będą właśnie kolorowe kulki ;) Mąż jakoś to przyjął do wiadomości, więc pozostało mi wybrać kolory i czekać aż kuleczki do mnie dotrą :) Muszę się tez przyznać, że swoje odleżały czekając na swój czas, ale co tam ważne, że je mam :)
P.S. Mąż chciał mi zrobić niespodziankę i wczoraj wieczorem jak się kąpałam to je szybko złożył. Zrobił mi nawet zdjęcie świecących się kuleczek do posta - na wypadek jakbym zapomniała ;) Rano szybko pstryknęłam fotki, żeby uniknąć roześmianej buźki Mikusia w kadrze. Miałam już posta publikować, ale patrzę na zdjęcia i coś nie gra - a tu światełka nie włożone do końca i dlatego kuleczki spadają ;) Śmiałam się sama z siebie, tego nie da się nie zauważyć - a mnie się udało ;) Szybka naprawa sytuacji i jeszcze szybsze nowe zdjęcia i wreszcie mogę coś opublikować :) Nocne zdjęcia zostaną w wersji z "błędem", ale co tam przynajmniej widać jak kuleczki pięknie wyglądają wieczorem :)
A prezentują się tak...
My już dziś wyjątkowo zaczynamy weekend - Grześ ma wolne w pracy z racji nadmiaru nadgodzin, więc jedziemy wcześniej do rodziców. Co prawda nie będziemy się lenić, bo będziemy robić podjazd dla mojego taty - nie może przecież cały czas siedzieć w domu i oglądać świat z poziomu balkonu.
Dlatego życzę Wam pięknego i słonecznego weekendu!
Buziaki!
Monika