niedziela, 30 czerwca 2013

Radosne nowiny i nowości w domu, czyli...

... jak przepuść kasę a nie zbankrutować, a przy okazji nabyć coś fajnego, żeby Was obdarować ;)
Aż się zrymowało :) 

Serdecznie witam nowe obserwatorki :) 
Przypominam, że Candy trwa jeszcze tydzień, więc zapraszam do ustawienia się w kolejce ;)

A teraz czas się pochwalić, bo właśnie się dowiedziałam, że wygrałam Candy w Shabby Maison  :)
Nagrodą był kupon rabatowy na zakupy, więc od razu rzuciłam się do sklepu w poszukiwaniu czegoś dla siebie ;)


Dziękuję Ci Kasiu, bo dzięki temu spełnię swoje kolejne marzenie :*

Dostałam kilka maili z prośbą o kupienie białych ceramicznych kurek. Niestety nie ma ich już w miejscu gdzie je kupiłam, więc strasznie mi przykro, że nie mogę Wam pomóc. Dlatego zaraz po tym jak ogłoszę wyniki mojego letniego candy zaproszę Was na nowy konkurs, w którym do wygrania będzie coś związanego z naszym ulubionym "drobiem" ;) Cukieraski są już przygotowane. A muszę Wam powiedzieć, że mój kochany mąż bardzo o Was dba, bo mi sam dziś zebrał zestaw na kolejne candy i dokładał mi inne drobiazgi, żebym miała coś pod rękę na ewentualne prezenty dla Was :) Tak więc w planach są już dwa konkursy z cukieraskami ;)

Mimo brzydkiej pogody wybraliśmy się na jarmark. I było zdecydowanie więcej straganów. Chociaż nie wiem czemu, więcej było z jedzeniem niż z rękodziełem ;) Kupiliśmy dwie drewniane zabawki dla Mikołajka, chociaż on jest na tyle zdolny, że i drewnianą potrafi zepsuć ;)






Konika czasem sobie pożyczę, bo bardzo ładnie prezentuje się na półce ;) A piesek spodobał nam się, bo ma prostą i jednocześnie porządną konstrukcję i macha uszami ;)


Pozostając dalej w temacie drewna, to i dla siebie coś znalazłam




Niezastąpione kuchenne przydasie, zwłaszcza po tym jak Mikuś złamał trzy sztuki ;)

A to notes, który zwrócił moją uwagę, najpierw pomyślałam, że będzie świetnym prezentem, ale po chwili wyszedł ze mnie skąpiec i stwierdziłam że nikomu go nie oddam :)







Piękna i gruba drewniana oprawa, a do tego ten papier... A najważniejsze jest to, że kupiłam go na wyprzedaży. Był przeceniony z 59 na 15 zł :)


Na tegorocznym jarmarku zabrakło mi stoiska z ręcznie malowaną ceramiką. Może było w inne dni. Szkoda, bo w ubiegłym roku kupiłam tam dwa cudne wazony, które same w sobie są dekoracją, a co dopiero jak włoży się do nich jakieś badylki ;)




Jakiś czas temu pojawiły się u nas dwa stare fotele. Bardzo nam się podobają, ale wymagają zmiany tapicerki i prawdopodobnie wypełnień wewnętrznych. 




Sami nie damy rady zmienić tapicerki, a co dopiero wypełnień. Dzwoniliśmy w kilka miejsc i wysyłaliśmy zdjęcia, ale najczęstszą odpowiedzią było, że wszystko okaże się w trakcie pracy, którą już na wstępnie wyceniali na około 600 zł sztuka. Oczywiście bez materiału. Niestety tyle to nie dam za odnowienie, bo za takie pieniądze to mogę mieć ikeowy fotel ze zmiennym pokrowcem :) Może macie jakieś namiary lub doświadczenie w tapicerowaniu ? :) W ogóle warto je odnawiać, czy lepiej od razy kupić nowe?  Same dylematy ;)

A w sobotę była impreza imieninowa moich rodziców. Wreszcie udało mi się zrobić wspólne zdjęcia naszych synusiów (mojego i mojej siostry).






Mój jest ten większy ;) 

P.S. W tle widać stolik z nogami od singerowskiej maszyny, który moja mama pożyczyła sobie na chwilę 9 lat temu i oddać nie chce ;) I tak go jej zabiorę. Niech sobie nie myśli :)

Miłego tygodnia!
Buziaki!
Monika

środa, 26 czerwca 2013

Jarmark Świętokrzyski i inne nabytki

Od poniedziałku aż do niedzieli 30 czerwca na kieleckim deptaku trwa Jarmark Świętokrzyski organizowany przy okazji obchodów święta Kielc. Nie zawsze udaje mi się na nim być, ale się staram, bo naprawdę warto na niego zajrzeć. Na jarmarku oprócz smacznego jedzenia, wiejskiego chleba na zakwasie i innych pyszności jest bardzo dużo stoisk z rękodziełem, ceramiką, biżuterią... Generalnie można długo wymieniać :) Co prawda byłam na nim we wtorek i wielu stoisk nie było, ale cóż pogoda może każdego wystraszyć ;) Wybieram się jeszcze w niedzielę, może pogoda będzie lepsza to uda mi się coś więcej upolować, bo w ubiegłym roku obkupiłam się konkretnie ;)

Coś jednak kupiłam ;)





Aniołka nawet nie odpakowałam, bo teraz głównie zajmuje się pakowaniem rzeczy, które mój kochany mąż systematycznie co tydzień przewozi do Warszawy :)


Kiedy sobie tak chodziłam, a raczej pchałam wózek między stoiskami :), dostałam ulotkę o likwidacji sklepu. Deszcz zmusił nas do schowania się, więc zajrzałam i ...



... zostałam właścicielką sześciu talerzyków po 2 zł sztuka :) Wyprodukowane przez duńską firmę. Od spodu są białe, więc mam śliczne dwukolorowe talerzyki :) Żałuje tylko, że wzięłam sześć, bo w sumie do kupienie było osiem sztuk, a ja głupia zostawiłam te dwa eh...

A w ubiegłym tygodniu zostałam posiadaczką dwóch pastelowych pomocników kuchennych :)






Może i nie jest z emalii, ale do mojej nowej kuchni pasuje idealnie :)


Część ostatniego weekendu spędziliśmy w Warszawie. Skorzystaliśmy z okazji i zabraliśmy się razem z moim szwagrem, który pojechał wesprzeć mojego męża w pracach wykończeniowych :)
Po pracowitym piątku przyszedł czas na odwiedziny w Ikei, no i oczywiście zakupy ;)




Chciałam kupić jeszcze różowe miseczki, ale akurat nie było. Pleciona podkładka będzie idealna na mój okrągły stoliczek, ale musiałam wziąć też bardziej mikusioodporną wersję ;)




A dziś udało mi się kupić poduchy na krzesła po 15 zł sztuka, aż nie mogłam uwierzyć, że są takie o jakich myślałam :)




Dwie różowe poduchy kupiłam z myślą o krzesłach kuchennych.




Niebieskich poduszek mam za to cztery sztuki. Pomyślałam sobie, że się przydadzą na te moje odnowione krzesła. Co prawda trochę nie pasują, bo siedzisko jest wypukłe, ale zawsze trochę ochronią materiał przed szybkim zniszczeniem ;) Co przy Mikusiu może nastąpić dosyć szybko :) A zawsze mogę mieć na zmianę do kuchni, więc na pewno je wykorzystam, jak nie tu, to tam :)

A na koniec, żeby już Was całkiem zanudzić ;) moja wygrana w konkursie Scraperki i White Loft


Jeszcze raz dziękuję za taki miły prezencik :)

Witam nowe obserwatorki :)
Mam nadzieję, że na weekend pogoda będzie tylko i wyłącznie słoneczna :)
Zachęcam do udziału w Candy :)
Buziaki!
Monika

wtorek, 25 czerwca 2013

Mój wymarzony Ib Laursen

Od dawna chciałam sobie kupić coś z ceramiki Ib Laursena, ale ciągle się powstrzymywałam tłumacząc, że mam ważniejsze wydatki. Wreszcie skapitulowałam a przyczyniły się do tego dwie przypadkowe okazje. Pierwsza pojawiła się razem z wyprzedażą w Minty House. Niestety wyprzedaż ruszyła kiedy u mnie szalała burza i nie miałam dostępu do internetu. Kiedy po godzinie udało mi się zalogować zostały prawie tylko różowe cudeńka, więc przynajmniej nie miałam problemu z wyborem koloru ;)




Druga okazja trafiła się po tym jak wysłałam Małgosi z  Homefocuss moją starą słomiana matę, pamiętającą jeszcze czasy mieszkania w akademiku ;) W zamian miałam dostać jakiś drobiazg, więc skorzystałam z okazji i zrobiłam małe zakupki w sklepie ReDecor. Jakie było moje zdziwienie kiedy po niecałych dwóch dniach pod moimi drzwiami stał kurier z paczką od Małgosi. Moja mama była przy tym jak otwierałam pudło ze szczelnie opakowaną ceramiką i się nią zachwyciła :) 




A za swojego rupiecia dostałam takie cudeńka




To dopiero początek mojej kolekcji pastelowej ceramiki. Na razie musiałam porządnie się powstrzymywać przed kupieniem wszystkiego co mi się podoba, a jest tego całkiem sporo ;) Szkoda, że nie mogę jej jeszcze poustawiać w swojej nowej kuchni, ale już coraz bliżej do przeprowadzki, więc niedługo skończą się zdjęcia z cyklu "zobaczcie co kupiłam, ale ciągle nie mam gdzie tego postawić" ;)


Witam serdecznie nowe obserwatorki ;)
Mam nadzieję, że nie będziecie żałować odwiedzania mnie :)
Zapraszam wszystkich, którzy jeszcze się nie zapisali na candy!

Buziaki!
Monika

niedziela, 23 czerwca 2013

Letnie Candy

Ostatnio udało mi się wygrać śliczne prezenty w konkursie zorganizowanym przez Scraperkę i sklep White Loft. Uznałam, że szczęściem trzeba się dzielić, więc i ja mam dla Was prezent na rozpoczęcie lata :) Mam nadzieję, że Wam się spodoba ;)




W skład prezentu wchodzi stojaczek oraz komplet sześciu filiżanek z talerzykami. 




Na stojaczku spokojnie mieszczą się filiżanki, talerzyki, dzbanek, cukiernica i mlecznik. Sprawdziłam to ustawiając na nim swój komplet ;) Dowodu w postaci zdjęcia nie posiadam :)


A tak wyglądają skorupki z bliska




 





 Aby wziąć udział w Candy należy:
1. Zostawić komentarz pod postem
2. Umieścić banerek z aktywnym linkiem na swoim blogu
3. Zostać obserwatorem bloga
4. Anonimki proszę o podpisanie się i pozostawienie maila

Zapisy trwają do 7 lipca do godziny 24.

Zapraszam do zabawy i po cichutku liczę, że moje cukieraski Wam się spodobają :)
Buziaki!
Monika




wtorek, 18 czerwca 2013

Weekendowe zakupy

W sobotę pojechaliśmy oglądać kanapy do naszego warszawskiego M. Poszukiwania oczywiście w Kielcach, bo tutaj możemy to zrobić razem i co najważniejsze wypróbować jak działa i sprawdzić twardość. Generalnie spodobała nam się kanapa firmy Martisoft model Bianka, co prawda nóżki trochę mi nie odpowiadają, ale cała reszta bardzo mi się podoba. Ma dużą powierzchnie spania, bo 210 na 145, chociaż z tymi wymiarami to wszędzie inaczej podają :) Ten, który podaję wyszedł z pomiaru pani, która nam pokazywała kanapy. Kanapa ma wbudowany półautomat ułatwiający składnie i rozkładnie. Jednolitą poduchę na oparcie. Niemal pod całą powierzchnią kanapy znajduje się pojemnik na pościel. I najważniejsze, że ma sprężyny zarówno w siedzisku, jak i w oparciu. 


Tak wygląda na zdjęciu z katalogu 


Tak jak wspominałam wymiary wszędzie inne, ale według mnie i tak jest duża. Kwiecistą poduchę zamieniałam na jednolity kolor, bo wtedy łatwiej dobierać dodatki i zawsze można swoje jakieś wzorzyste podusie dorzucić. Zmianie podlega też cała tapicerka. Całość będzie miała ciemniejszy odcień szarości, a poduchy będą o ton jaśniejsze. Mam nadzieję, że będzie dobrze wyglądać, bo Grześ powiedział, że biorę za to całą odpowiedzialność :) Powinnam jeszcze wspomnieć, że z Kielc tej kanapy wieźć nie będziemy, bo do ceny niemal 1600 zł trzeba by było doliczyć prawie 700 zł za transport ;) Szukaliśmy w internecie, ale producent nie prowadzi sprzedaży detalicznej. Wskazał nam jednak sklep, gdzie można kupić kanapę, co prawda to nadal 150 km od Warszawy, ale mogą nam ją wysłać kurierem za około 200 zł. A do tego kanapa już po zmianie tapicerki kosztuje niecałe 1400 zł. Przyjedzie do nas za około trzy tygodnie :) Dzięki tej decyzji wizja przeprowadzki w lipcu jest coraz bliższa realizacji :))


Przy okazji polowania na kanapę udało mi się kupić kilka drobiazgów ;)




Miseczki kosztowały 7 zł sztuka




Duża otwierana kurka 15 zł a mała 5 zł, więc nie mogłam ich nie wsiąść ze sobą do domu ;)




Talerzyk kosztował 10 zł. Wybrałam ten większy, bo mniejszy był za 7 zł :)

Ceny trzeba odmoczyć, bo nijak zejść ładnie nie chciały, więc zrezygnowałam, bo i tak na nowo będę wszystko myć w Wawie, to przy okazji i metki zejdą ;)


U mnie już z samego rana była burza ze straszną wichurą i ulewą.
Mam nadzieję, że to jednorazowy wybryk pogody :)
Buziaki!
Monika

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Trzecie życie etażerki

Etażerka to kolejny mebel z długą historią. Ile ma lat nie wiem. Wiem tylko, że była półką na książki i inne drobiazgi w rodzinnym domu mojego taty jeszcze za czasów szkolnych jego i jego rodzeństwa. Kiedy przeprowadzaliśmy się do nowego domu tata ją przywiózł, bo potrzebował półki do garażu. Tyle, że jak ją zobaczyłam to chciałam ją mieć u siebie, bo też mi takiego mebla na książki brakowało ;) I mieliśmy konflikt interesów. Tata mi odradzał, bo była bardzo zniszczona. U dziadków też stała w garażu i miała ślady po wiadrach ze smarem i farbami i no oczywiście standardowy tekst: "Po co Ci taki rupieć?" :) W końcu odpuścił i pozwolił mi ją odnowić. O ile o odnawianiu można w ogóle mówić, kiedy bierze się za to osiemnastoletni "specjalista" ;) Pomalowałam ją oczywiście na zielono, bo tak mi się wtedy podobało i pasowało do dziadziusiowego stolika, który pełnił już funkcję toaletki :)




Ostatnio mama stwierdziła, że zmienia wygląd mojego pokoju i etażerka teraz zupełnie nie pasuje, więc powiedziała, że mogę ją zabrać i postawić w garażu :) Nie wiem co oni mają z tym garażem. Za wszelką cenę chcą ją tam wepchnąć ;) Zabrałam i po jakimś czasie postanowiłam, że spróbuję ją przemalować. Oczywiście na biało ;)










Efekt końcowy mnie zadowala, bo jak do tej pory nie miałam w salonie żadnej półki. A trzeba gdzieś te wszystkie rzeczy odkładać. Ciągle marzę o kredensie. Jest na niego szansa, więc może się uda i będę go mieć. Dużo by to ułatwiło, bo przy Mikusiu trzeba sporo rzeczy chować albo ustawiać na bezpiecznej wysokości. Choćby moje kurki ciągle stoją w tym samym miejscu, bo okazało się, że taca na stole to najbezpieczniejsze miejsce dla nich :) Dużo zmian pojawi się po naszej przeprowadzce do Wawy. Część rzeczy zabiorę, więc siłą rzeczy mój obecny domek się zmieni ;) Tak sobie pomyślałam, że jeśli jednak pojawi się jakiś kredensik, to zabiorę etażerkę do Wawy i postawię na balkonie. Będzie idealnym miejscem na kwiaty i na lawendowe koszyki, które można na niej zawiesić :) Wczoraj dostałam od mamy piwonie. Pięknie są, a białe w tym roku zakwitły po raz pierwszy. Aż mi było szkoda ich zrywać na bukiet, ale za to mam cudowny zapach w salonie :)




Na zdjęciach często pojawiał się duży biały półmisek, ale do tej pory nie wspomniałam skąd go mam. W sumie jestem czwartą właścicielką tego cuda. I ostatnią, ja go nikomu nie oddam ;) Moja babcia dostała go od swojej kuzynki i stała się jego trzecim właścicielem. Przyniosła go do domu, ale stwierdziła, że co ona z nim zrobi jak taki wielki i brzydki i miała zamiar wyrzucić go do kosza :) Całe szczęście, że moja mama ją powstrzymała, bo uznała, że mnie jak nic się spodoba. I słusznie ;) Jak tylko dorobię się jakiegoś stołu w naszym warszawskim M to go zabiorę.






Miłego tygodnia! Z dużą ilością słońca!
Buziaki!
Monika






środa, 12 czerwca 2013

Balkon 2013 :)

Dziś wreszcie mamy słońce i wreszcie mogłam poustawiać wszystko na naszym balkonie. Nadal widać pewne braki lub niedociągnięcia, ale lepsze to niż łysy bez żadnego kwiecia :) Zapraszam na kawusie i lody, bo jest na czym usiąść ;)










A widzicie ten brakujący fragment maty po lewej? To robota mojego synusia :) Z ogromną starannością wyciągał po jednym paseczku, a mamusia była zajęta, więc zobaczyła już efekt końcowy ciężkiej pracy ;) A w wiszącej doniczce jedna z petunii jest dziwnie mniejsza nie bez powodu. Mikuś wpadł w doniczkę jak stała schowana przed deszczem i akurat łapką wycelował w kwiatuszka :)




Ciągle marzę o białym płotku, na którym zawieszę lawendowe koszyczki :)












Kanapa ma dwie wersje :) Z narzutą i bez. A wszystkie widoczne narzuty na zdjęciach kupiłam za niemałą kwotę, bo po całe 2 zł za sztukę :)












Leżak zakryłam, bo miał tak odjazdowe kolory, że nijak nie pasował do reszty ;)






Strasznie dużo zdjęć wyszło, ale nie umiałam ograniczyć ich ilości. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. :) Cały dzień zamierzam spędzić na balkonie. Wreszcie jest skończony i mamy piękną pogodę. 

Miłego dnia!
Buziaki!
Monika