poniedziałek, 16 stycznia 2017

Jeszcze w klimacie świąt

Dziś postaram się już zakończyć temat świąt, bo ile można tak dręczyć ludzi :)
Jak co roku obiecuje sobie, że nie kupuje dekoracji świątecznych i w zasadzie mi się udało dotrzymać słowa. Oczywiście skusiłam się na to i owo, ale były to drobne rzeczy uzupełniające dekoracje, które już mam. Tak było z bobkami i zawieszkami na choinkę do pokoju Mikusia, bo wiedziałam, że chciałby mieć bombki we wzorki, więc mu takie kupiłam. No i choinka ubrana na biało-czarno, to taki ukłon w męską stronę ;)

***

W pokoju Mikusia jak zwykle choinka i naklejki na szybach. Jeśli zastanawialiście się kiedyś na zakupem takich naklejek to polecam. Te są z nami już trzeci sezon i pewnie jeszcze pobędą. Z racji tego, że są tylko raz w roku, dają taką samą frajdę dzieciakom przy przyklejaniu jak za pierwszym razem ;)





Powoli staramy się dostosować pokój do dwójki dzieci odmiennej płci. Na razie stanęło na szarej bazie, którą powoli buduję, ale racji tego, że mam jeszcze trochę czasu, to może się to zmienić.
Priorytetem był dywan, bo parkiet w codziennym użytkowaniu okazał się łatwy w rysowaniu i zimny, a dzieciaki większość czasu spędzają bawiąc się na podłodze. U Mikusia pojawiła się też silna potrzeba własnego i należy tu dodać prywatnego konta w pokoju, takiego gdzie mały "intruz"nie ma wstępu ;) To kwestia do przemyślenia - jak to zrobić, żeby było dobrze dla obojga. Na razie pokój w fazie mocno przejściowej ;)













W tym roku zmontowaliśmy choinkę inaczej niż zwykle, osadziliśmy ją w drewnianym pieńku :)
Jakieś urozmaicenie i przy okazji dość stabilna oprawa :)






Dziś nasza Gabrysia kończy 2 latka. Dla nas jest nadal malutkim bobaskiem, ale już coraz częściej widzimy i słyszmy, że się mylimy :) Rośnie, każdego dnia coraz bardziej się rozgaduje i pokazuje jak wiele już umie. 












Życzę Wam miłego i szybko mijającego tygodnia ;)

Buziaki!
Monika





piątek, 6 stycznia 2017

Świąteczna kuchnia

Dziś na tapecie nasza kuchnia w wersji świątecznej. Miało nie być w tym roku czerwieni, ale jakoś tak wyszło, że jednak jest ;) Przy okazji mogę pokazać nasz listopadowy nabytek, ale po kolei. Pierniczki są wszędzie :) Tak to jest zwłaszcza, że zrobiliśmy ich z dwóch kilogramów mąki, więc wyszło całkiem sporo :) Dzięki temu nie zniknęły po dwóch dniach :)






W kuchni powstaje coś na kształt kącika wypoczynkowego, ale z racji braku czasu na realizację pomysłu prace posuwają się żółwim tempem :) W listopadzie kupiliśmy w Ikei łóżko - białego Hemnesa, który pełni rolę kanapy do odpoczywania, zarówno w ciągu dnia, jak i wieczorami. Już tłumaczę skąd taki pomysł :) Jak wiecie w naszym pokoju, który jest jednocześnie salonem i sypialnią nadal pomieszkuje Gabrysia. Z racji tego, że sypia jeszcze w ciągu dnia, a wieczorami kładzie się zdecydowanie wcześniej od nas, nie mieliśmy miejsca do relaksu. Metalowe krzesła widoczne na zdjęciu, oprócz tego, że najładniejsze nie są, są również nie wygodne w codziennym użytkowaniu. Może wreszcie uda mi się wymienić je na drewniane, które stoją w piwnicy mojej teściowej. Pomóc może w tym spore zadrapanie na czole Gabi, które nabyła po kontakcie z ostrymi końcami oparcia naszego cudownego metalowego krzesła - dodam, że to nie pierwszy raz jak dzieci się o nie obijają, ale całe wyposażenie kuchni lata temu kupili teściowie i ciężko ich przekonać do tego, że była to nienajlepsza decyzja ;) Dlatego małymi kroczkami wprowadzamy zmiany :)






 Obrazek z gwiazdą betlejemską, to nic innego jak wycięty z czasopisma "Sielskie Życie" plakat.




Na stole maty - kupione już na wyprzedaży poświątecznej za całe 8 zł za cztery sztuki :)
Jak zwykle nie pomyślałam o zasłonkach i skończyło się jak zawsze - trzeba było coś wykombinować, żeby okno jakoś wyglądało :) Co roku ten sam błąd, czy już tradycja?;)






Reniferek to świąteczny prezent od Gosi - wszystkim się podoba, zwłaszcza dzieciakom :)
























Przepraszam za słabą jakość zdjęć, ale tak to czasem jest, jak się je robi w pośpiechu, przy okazji wyganiając z kadru małych modeli ;)

Miłego zimowego weekendu!
Buziaki!
Monika

środa, 4 stycznia 2017

Jeszcze świątecznie

Co prawda święta już minęły, ale chciałabym Wam pokazać nasz dom w wersji świątecznej. 
Dziś na tapecie będzie nasz salon, który jednocześnie jest sypialnią naszą i Gabrysi.
Z wytęsknieniem czekamy na moment, kiedy Gabi przeniesie się do pokoju, w którym śpi Mikuś, ale na razie nie jest jeszcze na to gotowa, poza tym ma skłonności do wczesnego wstawania i budzenia wszystkich dookoła :) A nie powiem, że nie chciałabym sobie czasem dłużej pospać, zresztą nie tylko ja :)
Przepraszam za ilość zdjęć - może ich być za dużo ;)




 




Na okres świąt wróciłam do fioletu, taka miła odmiana zwłaszcza, że dwa poprzednie sezony świąteczne obfitowały w czerwień. Musiałam coś zrobić z manekinem, bo jego dotychczasowe "ubranko" w różyczki, jakoś nie pasowało do śniegu za oknem. Stara chusta, kawałek koronki i kilka szpilek załatwiły sprawę i tak oto manekin zyskał nowe ubranie.




Jak co roku piekliśmy pierniczki. Mikuś jest coraz większy i coraz więcej chce robić sam.
Sam lepił ciasto, sam wycinał i sam dekorował swoje pierniczki.
Mieliśmy też nowego pomocnika, bo dołączyła do nas Gabi, chociaż ona więcej zjadała dekoracji niż zostawiała na pierniczkach ;)





























Wianek widoczny na zdjęciu to ten sam, który wisiał na drzwiach w naszym warszawskim mieszaniu.
Przeszedł oczywiście mały lifting i teraz zdecydowanie bardziej mi się podoba.
Tak się prezentuje w świetle dziennym.






















U nas zima w pełni. Od wczoraj właściwie bez przerwy sypie śnieg.
Przynajmniej dzieci się cieszą - sezon saneczkowy pełną parą :)


Buziaki!
Monika