Pogoda płata nam figle - wygląda na to, że pomyliliśmy święta, bo z relacji babć Mikołajka na wsi zima w pełni ;) Wszystkie jesteśmy zapracowane i na brak zajęć w tym przedświątecznym czasie nie możemy narzekać, a mimo to próbujemy jakoś te nasze domy ogarnąć, coś ugotować, upiec - myślę, że każdej z nas należy się za to jakaś nagroda, a przynajmniej solidny buziak ;) Niestety do mycia okien to ja mam strasznego pecha - jak tylko skończę to zaraz zaczyna padać i po mojej pracy nie ma śladu ;) W domu też szybko nie widać efektów sprzątania, bo czysto to jest dosłownie przez chwilę, później wszystko wraca do "normy" :)
A wracając do tytułu posta - tak wyglądają nasze tegoroczne dekoracje świąteczne...
Niebieski zajączek i mini patera z Tigera to moje nowe nabytki :)
Szkatułka z napisem HOME to jeden z moich kilku nowych "drobiazgów" kupionych w Lidlu.
Mikołajek nie mógł się doczekać wieszania jajeczek, więc jak tylko dostał stosowny zestaw sam sobie zrobił świąteczną dekorację :) Najchętniej pomagałby nam cały czas - chociaż czasem bardziej nam przeszkadza tą swoją pracowitością ;)
A teraz dumny hodowca i jego "roślinka" - sam zasiał, sam podlewa i dogląda każdego dnia :)
W kuchni święta na różowo...
Jajeczka i napis kupiłam w Lidlu - a raczej kupił Grześ, bo to on zwykle jedzie na zakupy.
P.S. Woli to niż zostać z dziećmi - zwłaszcza jak nie śpią oboje ;)
Paterę na babeczki dostałam od siostry rok temu i jakoś nie było okazji jej użyć, bo staram się nie piec za dużo ;) Musze przyznać, że w takiej wersji bardzo mi się podoba - szybka i prosta dekoracja, idealna na świąteczny stół.
Z zakupów w Realu wyszłam z dwoma koszyczkami na jajka :)
W ubiegłym roku nie udało mi się znaleźć pastelowych serwetek - w tym już tak i to bez problemu, po prostu wpadły mi do koszyka i to dosłownie ;)
P.S. Zakupy z Mikusiem czasem owocują niespodziankami przy kasie lub w domu :)
2 kwietnia to dla nas szczególny dzień - wczoraj minęło 14 lat od kiedy jesteśmy razem :)
Niemal połowę mojego życia mam obok siebie Grzesia :) Przez tyle lat zdążyliśmy się poznać na wylot, chociaż nadal umiemy robić sobie niespodzianki. Z tej okazji mąż upiekł mi ciasto - łączy ono w sobie nasze ulubione smakołyki: mój sernik i jego czekoladowe ;)
Trzymam kciuki za poprawę pogody - chociaż za oknem śnieżyca :)
Buziaki!
Monika