czwartek, 18 września 2014

Pokój małego przedszkolaka

Dziękuję wszystkim za tyle ciepłych słów pod ostatnim postem :)
Mam nadzieję, że wreszcie uda mi się wrócić do blogowania :)

***

Dzisiejszy post powstał z dużym opóźnieniem - nasz przedszkolak już trzeciego dnia przytargał do domu przeziębienie z bonusem w postaci "niegroźnego" rotawirusa. To były ciężkie dwa tygodnie - zwłaszcza te dolegliwości żołądkowe, które wymęczyły i odchudziły Mikusia. Dziś poszedł pierwszy raz do przedszkola - mam nadzieję, że się odnajdzie po tak długiej przerwie. A dzięki temu ja mam wreszcie chwilę dla siebie ;) 
Ostatni weekend spędziliśmy dość pracowicie - odświeżyliśmy ściany w pokoju Mikołajka i przestawiliśmy niektóre meble. Nawet nie przypuszczałam, że po roku ściany będą wyglądać tak źle ;) Do malowania wykorzystaliśmy farbę,  która nam została, ale i tak musieliśmy dokupić nowe opakowanie, bo liczba odprysków i innych śladów bytowania małego lokatora była znacząca :) 
A tak pokój przedszkolaka prezentuje się teraz...







Ławeczka kupiona w Lidlu za całkiem przystępną cenę skutecznie ukrywa wszystkie Mikusiowe koce i kocyki. Siedzisko ławki pełni często rolę parkingu dla równiutko ustawionych samochodzików ;) Od jakiegoś czas Mikołajek ogląda nasze książki z czasów szkolnych i studenckich - zwłaszcza te z dużą ilością obrazków i map, więc połączyliśmy jego nowe zainteresowania z "miłością" do naklejek i takim sposobem od wczoraj ma swoją mapę świata. Szkoda, że nie zrobiłam mu zdjęcia - tak zachwycony nową "zabawką" chyba nie był nigdy wcześniej :)




Zwykła mapa a tyle rzeczy można dziecku dzięki niej opowiedzieć :)
Miła odmiana od czytania książek o traktorach i  koparkach ;)




Okno ciągle czeka na zmianę dekoracji, ale jestem w trakcie ;)




Po przestawieniu regału i dokupieniu szafeczki na buty udało nam się zagospodarować fragment pokoju za drzwiami - do tej pory zupełnie nie wykorzystany. 






Przyszła kolej na najważniejszy mebel w pokoju Mikołajka - kuchenkę :)
Razem z wózkiem i stolikiem pełni niezwykle ważną rolę w żywieniu rodziców ;)
Czasem już nie możemy przejeść tego co nasz synuś gotuje ;)







Małe zmiany, ale okazały się bardzo pomocne, zwłaszcza przy codziennym funkcjonowaniu :)
Udało się też zrobić trochę miejsca dla przyszłego współlokatora - co nie jest bez znaczenia, kiedy do dyspozycji ma się tylko dwa pokoje :) Trzeba zacząć myśleć o dostosowaniu naszego M do potrzeb czteroosobowej rodzinki, bo czas ucieka ;)


Mam nadzieję, że u Was też tak pięknie świeci słoneczko - korzystajcie z niego póki jest :)
Miłego dnia!
Buziaki!
Monika



poniedziałek, 1 września 2014

Powoli wracam, czyli o tym dlaczego zniknęłam na tak długo...

Kochane!
Na wstępie chciałam Was bardzo przeprosić za tak długą nieobecność w świecie blogowym.
Nie planowałam jej. Należą się Wam wyjaśnienia, więc dziś post bez zdjęć, ale za to o zmianach w naszym życiu. No to po kolei...

Największą zmianą jest moja druga ciąża - teraz  mamy już 5 miesiąc :) Naiwnie liczyłam, że będzie tak łatwa jak pierwsza, która przeszła niemal niezauważalnie bez typowych dolegliwości ciążowych, ale się przeliczyłam ;) Mdłości i wymioty odpracowałam włącznie z zaległościami :) Bywały dni, że nie miałam siły rano wstać z łóżka, ale musiałam, bo Mikuś potrzebował mamy i tak nam mijały całe dnie w oczekiwaniu na powrót taty z pracy :) Nawet nie wiecie jak trudno wytłumaczyć tak małemu dziecku dlaczego mamusia ciągle biega do łazienki i robi tam jakieś dziwne rzeczy ;) Po jakimś czasie się z tym oswoił i nawet mi przynosił wodę albo mokrą ściereczkę na głowę, ale na początku był bardzo przerażony i nie wiedział co się dzieje. Miałam straszne wyrzuty sumienia, że nie poświęcam mu tyle uwagi ile potrzebuje, ale dzięki temu rozwinął w sobie zainteresowania do gotowania -  na razie na niby, ale zawsze to coś ;) Powoli planujemy zmiany w naszym M - trzeba zrobić miejsce dla kolejnego lokatora :)

Jeśli śledzicie mojego bloga od dłuższego czasu to wiecie, że rok temu mój tata przeszedł wylew, po którym wymaga stałej opieki i pomocy przy najprostszych czynnościach. Miesiące rehabilitacji przywróciły mu mowę, częściową sprawność prawej ręki i nogi, ale nie są w stanie naprawić trwałych uszkodzeń w mózgu. Na początku lipca tata znów trafił do szpitala i spędził w nim niemal 1,5 miesiąca - znów jego życie było zagrożone, tym razem przez zator w tętnicy płucnej. Może trudno w to uwierzyć, ale dużo ciężej było nam zajmować się tatą w szpitalu -  w domu mamy swój rozkład dnia, rytuały, a tam no cóż... 

W między czasie biegałam z Mikusiem i jego dziwnymi plamkami po lekarzach - usłyszałam nawet, że jestem przewrażliwiona i to tylko mnie to przeszkadza, a nie dziecku skoro się nie drapie. Najwidoczniej powinnam olewać wszystko co się dzieje z moim dzieckiem i spokojnie czekać aż samo zniknie, skoro samo się pojawiło :) Oczywiście lekarze nie słuchali tego co do nich mówiłam, upierali się na alergii pokarmowej i przegrali z wynikami badań, potem postawili na alergię kontaktową na bliżej nie określone coś itd... Od jakiegoś czasu mamy swój typ i  na razie sprawdzamy czy mamy rację :)

No i czas na kolejną zmianę w naszej rodzinie - nasz Mikuś przez cały sierpień chodził na zajęcia adaptacyjne do przedszkola, a ja oczywiście z nim, chociaż nasze dziecko jako jedyne w grupie nie potrzebowało mamusi przy sobie, więc ja w przeciwieństwie do reszty mam i babć spędzałam czas na korytarzu :) Dziś jest pierwszy września i pierwszy taki dzień dla mnie jako mamy, kiedy zaprowadziliśmy naszego synka do przedszkola. Wróciłam do domu i nie mogłam sobie miejsca znaleźć. Smutno mi i łzy same cisną się do oczu, dziwnie mi tak bez niego w domu... Na razie będę go odbierać wcześniej, bo panie się boją czy wytrzyma tyle w nowym miejscu - on w sumie jest tam najmłodszy :) Taki urok dzieci urodzonych w grudniu ;) 

Zapomniałabym dodać, że w miedzy czasie zaliczyłam trzy awarie komputera - chyba naprawdę czas pomyśleć o nowym :) 

Tak z grubsza to wszystko, co działo się u nas przez ostatnie dwa miesiące. Postaram się w tym tygodniu napisać posta bardziej wnętrzarskiego :) 
Jeszcze raz Was przepraszam - mam nadzieję, że teraz będzie trochę spokojniej w naszym życiu :)
Przy okazji dziękuję wszystkim za słowa otuchy i wsparcie :)

Miłego tygodnia!
Buziaki!
Monika