sobota, 30 marca 2013

Wesołych Świąt!

Moje Kochane! Za oknem zima w pełni aż zaczęłam się zastanawiać, czy ksiądz nie powinien zamiast rezurekcji odprawić pasterki ;) Ale Mimo wszystko zaryzykuje i złożę Wam życzenia.

Zdrowych i pogodnych Świąt, spędzonych w gronie najbliższych, pełnych radości i uśmiechu oraz choć odrobiny słońca, skoro wiosny ciągle u nas brak







Wyrosła mi równiutko jak nigdy :)







A to kilka moich dzisiejszych wypieków. Nie jest mistrzem cukiernictwa, ale spełniam życzenia domowników (czytaj męża), czyli dużo czekolady ;)



Już kilka razy musiałam odganiać Grzesia, który dzielnie polował na kawałek ciasta, no może tak z połówkę, będzie bardziej zgodne z prawdą :)




Kolorowe zwierzątka dla Mikołajka









Smacznego jajka! Buziaki!

czwartek, 28 marca 2013

Kuchnia

Postanowiłam zakończyć dziś wycieczkę po naszym obecnym M pokazując Wam moją kuchnię. Zdjęcia do obu dzisiejszych postów robiłam w czasie drzemki Mikusia, a że są one bardzo krótkie to i zdjęcia są marne za co przepraszam :) A wracając do tematu. Taki właściwie wygląd kuchni zastałam, ale nie omieszkałam wprowadzić paru zmian. Zrezygnowałam z zasłon na rzecz rolety i jak najmniejszego zasłaniania okna. A płytkom na ścianach dorobiłam dekory przyklejając jabłuszka. Poza tym ściany zyskały kolor, bo wcześniej całe mieszkanie miało białe ściany. Nie było łatwo dopasować cokolwiek do tego co już  było, no bo tak meble, blaty, płytki na ścianie i podłodze - wszystko jest inne i w sumie nie pasujące do siebie. Wybrałam więc najbardziej dyplomatyczny w tej sytuacji kolor :) Meble są z litego drewna, o ile się nie mylę dębowe. Blaty są granitowe i w sumie na szafkach, jako blat roboczy się sprawdza, ale na stole zupełnie nie, bo jest zimny a cały stół przez to waży tonę ;) Krzesła niby pasują do stołu, ale ich nie polecam. Po jakimś czasie pupa przykleja się do siedzenia z ekoskóry, a w plecy zimno od metalu, który w bonusie daje śliczne odciski, jak się człowiek za dużo chce poopierać :) A tak generalnie to kuchnia jest bardzo duża i pewnie gdybym ją sama urządzała z myślą, że będzie to mój dom na stałe wyglądałby zupełnie inaczej. A już na pewno miałbym w niej dużą wyspę. Eh rozpisałam się ;)












Bez obaw Mikuś nie śpi w kuchni :) Łóżeczko służy jako plac zabaw, kiedy ja muszę coś zrobić w domu, bez tego byłoby mi na prawdę ciężko


O a tu widzimy najpiękniejszy element dekoracyjny w mojej kuchni, czyli piecyk gazowy ;)











Mały akcent świąteczny na koniec - jak widać moja brzoza w pełni zzieleniała ;)


Pozdrawiam Was Kochane 
Nie przepracowujcie się za bardzo :) 

Ciąg dalszy zwiedzania

Nie wiem jak u Was, ale u mnie dziś pięknie świeci słoneczko. Aż chce się powiedzieć no wreszcie, szkoda tylko że nadal widzę śnieg ;)  W naszym warszawskim M prace powoli trwają. Na razie mamy przestój, bo nasz balkon zalewał mieszkanie pod nami. Okazało się, że panowie kładący płytki, cięli je na uszczelnionej powierzchni i cóż przy okazji oberwał betonik. No i w efekcie w naszym pokoju jest całe "wyposażenie" balkonu. A jest tego trochę, bo ma 10 mkw. I niestety musimy poczekać aż się ociepli, bo nie mogą nic zrobić przy minusowych temperaturach. Eh ... Ściany już pomalowane. Martwi mnie tylko kolor, który wybrałam do kuchni i przedpokoju - Magnat Górski kryształ. Grześ straszy mnie, że ma jakieś przebłyski zielonego :(  Dlatego dziś chciałam Wam  pokazać resztę naszego aktualnego mieszkania. Rewelacji nie ma, ale dach na głową jest ;)


Na początek pokój Mikusia. Na razie służy mu głównie za przechowalnię zabawek, bo śpi w naszej sypialni.Wiem, że powinien już spać u siebie, ale są protesty zewnętrzne i wierzcie mi już nie mam siły się o wszytko wykłócać, bo i tak oni zawsze mają rację :)








 

Pokoik jest mały i wąski. Meble należały kiedyś do Grzesia. Oboje uważamy, że są za duże, ale Mikusiowi rozrosła się ilość (i wielkość) ubranek i zabawek. Z racji tego, że to nie jest nasze docelowe mieszkanie wybraliśmy opcję oszczędnościową i użyliśmy tych :) Warszawski pokój Mikołajka chciałbym urządzić w stylu marynistycznym, bardzo mi się takie podobają. A do tego przyszły lokator uwielbia wodę :)


Przedpokój










A to moja próba odwrócenia uwagi od tego jakże piękne ustrojstwa. Miałby drzwiczki, ale nadal na nie czekam. Dodam, że czas oczekiwania jest już dłuższy niż rok :)


Łazienka
To kolejny tunel w naszym mieszkaniu. Wygląda tak jak ją zastaliśmy. Najbardziej przeszkadza mi ten kolor płytek, bo ciężko cokolwiek do tego dopasować. W dodatku nie było ani jednej półki, więc kupiliśmy słupek, bo jakoś nie wyobrażam sobie trzymania wszystkiego na blacie pralki..








 Lustro to kolejny ciekawy element wystroju. Najgorszemu wrogowi bym takiego nie doradziła. Trzy razy dziennie można je wycierać z kurzu i nadal będzie to za mało. W razie wątpliwości kiedyś oświetlenie było kompletne, ale żarówka dziko migała i Grześ postanowił to naprawić, no i przy okazji stłukł klosz. A oświetlenia teraz nie ma wcale ;)







Piękna ta łazienka nie jest, ale cóż innej nie mam :)

Mam nadzieję, że jak sama pobawię się w dekoratora wnętrz w naszym warszawskim M, to wyjdzie mi dużo lepiej.

Pozdrawiam :)

środa, 27 marca 2013

Nowa stara narzuta

Dziś króciutko. Chciałam Wam pokazać małą zmianę w naszej sypialni. Jakiś czas temu trafiła do mnie biała narzuta. Była brudna, poplamiona i wymagała zszywania. Najpierw planowałam ją przerobić tak żeby dało się ukryć uszkodzenia, ale spodobała mi się idea przykrycia nią naszego łóżka. Uprałam i pozszywałam, no i mam :)



Tak było


A tak jest teraz


Przydałyby się jakieś ładne poduchy. Może kiedyś wpadną w moje rączki ;)
Niestety na więcej pisania synuś nie pozwala i już mi urządził płaczliwy protest, podkreślający swoją tragiczną sytuację :)

Pozdrawiam cieplutko w ten jakże wietrzny dzień!

poniedziałek, 25 marca 2013

Świąteczne wianki

Wianki trafiły już do swoich nowych właścicieli, więc mogę je pokazać. Tak jak wspominałam w poprzednim poście nie robiłam ich nigdy wcześniej, więc proszę o pełną wyrozumiałość, bo mają swoje niedoskonałości :)





Oczywiście obręcze wianków  i dekoracje świąteczne kupiłam - aż tak zdolna nie jestem ;) Oba zabrał mój mąż i niczym Wielkanocny króliczek dostarczył dwóm bliskim mi dziewczynom :)


A to już moja radosna twórczość własna. Niestety nie miałam już gotowej obręczy, więc musiałam sobie poradzić bez niej. Dlatego wianek uplotłam z gałązek brzozowych, które zostały mi z moich dekoracji.
W trakcie pracy okazało się, że gałązek też jest za mało i wyszła istna chudzina, więc zakryłam ją żółtym kwiatuszkami. A o jajkach nawet nie wspominam, bo tych stonowanych też zabrakło i musiałam użyć takich jak widać :) Jak dla mnie jest za kolorowy, ale mamie się spodobał, bo jak stwierdziła będzie go ładnie widać z ulicy  :) Kokardka nie jest elementem dekoracji tylko wieszadełkiem, które trzeba dopasować już na miejscu docelowym wianuszka. Może nie jest idealny ani najpiękniejszy, ale ważne, że się spodobał nowej właścicielce.




Przesyłam cieplutkie pozdrowienia z tej pięknej  wiosennej zimy!

Świąteczne dekoracje

Poprzedni tydzień obfitował w pracę. Wzięłam się za wiosenne porządki i przygotowanie domu na święta,
a wszystko to przy wydatnej "pomocy" Mikulka ;) Starał się jak umiał. Po jakimś czasie już sam brał ręcznik papierowy i szorował nim okna i co tylko miał w zasięgu swoich łapek :) Liczyłam na odpoczynek w weekend, ale idea upadła, bo sprzątałam garaż i naszą mini spiżarkę - zresztą na własne życzenie. 

Dekoracje zrobiłam w ubiegły wtorek i ta część pracy poszła mi najszybciej. Najdłużej zeszło mi 
z ustawieniem ich tak, żeby Mikuś ich zaraz nie przestawił po swojemu :) A jak sobie przypomnę, że ubiegłym roku wazony z wielkimi brzozowymi gałązkami stały prosto na podłodze eh... 









Od czasu robienia zdjęć gałązki zaczęły już puszczać listki, więc do świat chociaż takie drzewka będziemy mieli zielone :)


Mój domowy ogródek, bo przydomowy nadal ukrywa się pod śniegiem ;)



W ciągu dnia najczęściej przebywamy w kuchni, więc po wielu próbach i przestawianiach oraz niezliczonych gonitwach za Mikusiem uciekającym z kolejnym jajkiem postawiłam gałązki na lodówce :)


W tym roku po raz pierwszy robiłam dekoracje w formie wianków, w sumie wyszło ich cztery, może najpiękniejsze nie są, ale na czymś w końcu trzeba ćwiczyć swoje pomysły ;)



A to coś czego się nie spodziewałam. Znalazłam je przypadkiem w sklepie spożywczym pod stertą plastikowych ozdóbek :)

Pozdrawiam serdecznie!




sobota, 16 marca 2013

Wreszcie je mam ...

... kurki i nie tylko :)

Czasem myślę, że coś się uparło psuć nam samochód.W tym tygodniu pękła nam przednia szyba, więc wczoraj musieliśmy odstawić go na warsztat na wymianę, ale za to czas spożytkowaliśmy na zakupy i zerknięcie na kanapy, za którą powoli się rozglądamy. Akurat najbliżej mieliśmy do DEK MEBLE. Już na schodach mąż uprzedził mnie, że nie mamy dużo czasu, a potem to już biegałam za nim między rzędami,jak kot z dziurawym pęcherzem ;) Niestety spora część kanap odpada, ponieważ nie spełnia podstawowego wymogu praktyczności jak dla nas, czyli tego, że musi się łatwo i szybko składać/rozkładać i to codziennie :) Po tym szybkim rozeznaniu w terenie wiemy przynajmniej, że kanapa nie powinna mieć bocznych oparć, bo zwykle zajmują sporo miejsca  i nie potrzebnie skracają powierzchnie spania. Nie może również się za dużo wysuwać do przodu. Jedna kanapa spełnia właściwie nasze wymagania, ale niestety widzieliśmy ją tylko na stronie internetowej, ponieważ na ekspozycji w sklepie akurat jej nie mieli. Aż się boję, że skończymy ze zwykłą wersalką ;) 


Biegając miedzy kanapami natknęłam się na dział z dekoracjami i  ku swej radości znalazłam tam kurki, nie mogłam się powstrzymać i kupiłam :) Zresztą od dawna marzyłam o takiej kurce. Dodam, że za te trzy rzeczy zapłaciłam 56 zł. Tulipanki dostałam od męża niestety namarzły nam w samochodzie, ale i tak są piękne.











Silikonowe foremki kupiłam w Biedronce za niecałe 12 zł. Były w różnych kształtach i wielkościach. A z tych świątecznych były dwa zestawy do wyboru: taki jak mój oraz królik w towarzystwie kurczaka.



Pozdrawiam serdecznie i życzę miłej niedzieli!

poniedziałek, 11 marca 2013

Salon

Dziś na tapecie będzie nasz salon. Pokazywałam go już wcześniej - to ten sam, w którym kiedyś stała wypasiona PRL-owska meblościanka ;) Ze starego wyposażenia został stół z krzesłami, kanapa i szafka pod TV, reszta najczęściej jest efektem moich przeróbek.







Wianek z papierowych różyczek zrobiłam według pomysłu zaprezentowanego w jednym z numerów Mojego Mieszkania




Półeczki kupiliśmy w Ikei z myślą o kuchni, ponieważ pomysł upadł przemalowałam je na biało i zawisły nad kanapą, myślę że całkiem dobrze prezentują się w tym miejscu


A to spełnienie moich marzeń z dzieciństwa, czyli mój wymarzony fotel bujany :)




Idzie wiosna, więc i bluszczyki zaczęły szybciej rosnąć, teraz pną się po stelażu z nieużywanych wieszaków na ubrania












Biała komódka była bardzo zniszczona, poobklejana naklejkami z rozpadającymi się szufladami, ale udało mi się ją odnowić, co prawda spędziłam w garażu nie jeden wieczór, ale efekty są warte marznięcia po
nocach :) Na ścianie obok wisi z kolei świecznik, który był wyrobem znanym jako fajans z Włocławka, jemu również oberwało się farbą, zdecydowanie bardziej podoba mi się teraz



Jezuska dostaliśmy w prezencie, poprzedni właściciele zupełnie nie dbali o rzeźbę, więc co mogłam, to zrobiłam żeby wyglądał choć trochę lepiej










Stół i krzesła już były, więc nie mieliśmy wpływu na ich wybór. Gdybym mogła wymieniłabym go na inny, ponieważ ten jest zupełnie nie praktyczny: ma za wąski blat, jest potwornie ciężki i oporny w rozkładaniu, do którego potrzebne są dwie osoby, no i te nogi, które przeszkadzają przy siedzeniu i ustawianiu krzeseł.

Niestety w salonie nie mamy za dużo mebli, chociaż i tak już jest ciasno. Najbardziej brakuje mi jakiegoś kredensiku, albo półki, żeby uzyskać lepszy wygląd pokoju i lepiej wyeksponować to, co w nim jest. Ponieważ nie jest to nasz dom docelowy o kupnie nie ma mowy, więc pozostaje mi tylko opcja z przeróbkami. Mam już pomysł na półkę, muszę tylko poczekać aż się trochę ociepli, żeby farba szybciej schła i dało się wytrzymać dłużej w nieogrzewanym garażu :) 


Pozdrawiam serdecznie!